Powiedzmy sobie szczerze Aniu, tak od razu zgadnąć, w pierwszym komentarzu? :)))
No oczywiście, że KLETYN. Specjalnie dla Ciebie :)
2010/06/24
Zagadka
Mała Aga siedzi i zawzięcie coś rysuje.
-Co to jest Agniesiu?-pyta mama.
-No nie wies?! To ten kletyn z telewizi!
Pytanie? Co to za kretyn? Podpowiedź-poruszamy się w latach 70-tych.
Dla zwycięzcy zdjęcie, a może i materiał filmowy z kretynem w następnym poście,z dedykacją! Rodzina cicho :))!!!
-Co to jest Agniesiu?-pyta mama.
-No nie wies?! To ten kletyn z telewizi!
Pytanie? Co to za kretyn? Podpowiedź-poruszamy się w latach 70-tych.
Dla zwycięzcy zdjęcie, a może i materiał filmowy z kretynem w następnym poście,z dedykacją! Rodzina cicho :))!!!
2010/06/21
Sobotni wieczór....czyli uważaj, żeby warzywo z Ciebie nie wyszło.
-To jak, przyjeżdżasz do mnie i idziemy gdzieś "na miasto"?- spytało kochanie, jak już się dobrze nabyło w towarzystwie kolegów z podstawówki.
-Tak późno?
-Tak!
No dobra, idę, tak dawno razem nie wybywaliśmy, ze aż wstyd-pomyślała i zaczęła się szykować do wyjścia. Do autobusu zostało jakieś 15 minut.
Telefon.
-To jak będziesz dojeżdżać kochanie daj znać, wyjdę po Ciebie.Zaczekaj, zaczekaj,kolega chce z Tobą porozmawiać...
-Dobry wieczór pani. O co pani chodzi?
-???
-Proszę pani, jest pani taka zazdrosna, że nie może wytrzymać bez swojego mężczyzny?
-Proszę?! Nie musisz do mnie mówić "pani" - cóż za kurtuazja, przy całej chamowatości wypowiedzi-pomyślała sobie, po cichutku :)-no przecież nie będę Ci się tłumaczyć, że tak się umawialiśmy-pomyślała.
-Nie znamy się proszę pani- no, doprawdy święte słowa- to ja pani powiem, że X wróci dopiero nad ranem i co pani na to? Niech pani nie przyjeżdża.
A co ja mogę?-pomyślała-co ja mogę buraku jeden, tym bardziej pojadę, bo muszę zobaczyć takie fascynujące warzywo! Zabrała torbę, wskoczyła w buty i już za chwilę była na przystanku.
Kiedy przyjechała na miejsce, warzywny kumpel już szykował się do domu, nie był w stanie prawidłowo rejestrować rzeczywistości. Cała reszta ludzi super!
I tak sobie myśli, że musicie uważać panowie, po pierwsze panie i tak nie wierzą w to, że na następny dzień nic kompletnie nie pamiętacie, po drugie mogą Wam się pomylić "zazdrośnice", a później ciężko odzyskać dobry wizerunek!! Ha! Napisała Aga i zapowiada, że nie trzeba się oburzać, można zwyczajnie się z PANA pośmiać :)
-Tak późno?
-Tak!
No dobra, idę, tak dawno razem nie wybywaliśmy, ze aż wstyd-pomyślała i zaczęła się szykować do wyjścia. Do autobusu zostało jakieś 15 minut.
Telefon.
-To jak będziesz dojeżdżać kochanie daj znać, wyjdę po Ciebie.Zaczekaj, zaczekaj,kolega chce z Tobą porozmawiać...
-Dobry wieczór pani. O co pani chodzi?
-???
-Proszę pani, jest pani taka zazdrosna, że nie może wytrzymać bez swojego mężczyzny?
-Proszę?! Nie musisz do mnie mówić "pani" - cóż za kurtuazja, przy całej chamowatości wypowiedzi-pomyślała sobie, po cichutku :)-no przecież nie będę Ci się tłumaczyć, że tak się umawialiśmy-pomyślała.
-Nie znamy się proszę pani- no, doprawdy święte słowa- to ja pani powiem, że X wróci dopiero nad ranem i co pani na to? Niech pani nie przyjeżdża.
A co ja mogę?-pomyślała-co ja mogę buraku jeden, tym bardziej pojadę, bo muszę zobaczyć takie fascynujące warzywo! Zabrała torbę, wskoczyła w buty i już za chwilę była na przystanku.
Kiedy przyjechała na miejsce, warzywny kumpel już szykował się do domu, nie był w stanie prawidłowo rejestrować rzeczywistości. Cała reszta ludzi super!
I tak sobie myśli, że musicie uważać panowie, po pierwsze panie i tak nie wierzą w to, że na następny dzień nic kompletnie nie pamiętacie, po drugie mogą Wam się pomylić "zazdrośnice", a później ciężko odzyskać dobry wizerunek!! Ha! Napisała Aga i zapowiada, że nie trzeba się oburzać, można zwyczajnie się z PANA pośmiać :)
2010/06/17
:))))
Ponieważ wypisują do mnie koleżanki blondynki,czy to aby nie o nich ten poprzedni post, to zdecydowałam się pokazać moje zdjęcie blond i weźcie łaskawie pod uwagę, ze jest to jedno z bardziej ludzkich zdjęć :) Na zdjęciu najważniejszy dzień mojej Sis i mojego szwagra-brachola. Bo mówię do niego Brat, a co! Przypisany do mojej siostry, to mi wolno!
Zdecydowanie nie jestem blondynką :)))))
Zdecydowanie nie jestem blondynką :)))))
2010/06/16
Blondynką być...czyli babskie przekombinowanie.
Umówmy się na wstępie nie każdemu, każdy kolor włosów pasuje, a baby, szczególnie te, które dopada kryzys wieku średniego, upierają się, że blond odmładza i...już. Szturmują więc zakłady fryzjerskie w oczekiwaniu na cud przemiany i nadstawiają swoje czarne łepetyny do smarowania środkami wyżerającymi włosy. Efekt końcowy zazwyczaj jest pomiędzy dorodną marchewką a obsikanym papierem toaletowym w kolorze białym. Przy czym wspomniane wyżej siuśki powinny być po tygodniowej terapii jakimś silnym antybiotykiem, tylko wtedy mamy wyobrażenie koloru o jakim piszę:). I co? Zamiast powalać wyglądem, powalają na kolana...ze śmiechu. Dziewczyny zainteresujcie się jakim typem kolorystycznym jesteście, bo nie zawsze to co pasuje Zosi jest dobre dla Marysi, ok? Nie żebym święta była w tym temacie!!!! Samej mi kiedyś wpadło do głowy, żeby "coś" zmienić. Dlaczego akurat blond? Ano chciałam zobaczyć co i jak! Tym bardziej, że naturalnie, włosy rozjaśniały mi się na słońcu do koloru jasnozłotego kłosa. Rezultat był taki, że przyjaciel,, jak już chciał mi dowalić napisał tak : "Widziałem Cię kiedyś na jakiejś tam ulicy, byłaś blondynką, mało nie rozjechałem ludzi na pasach, takie to było wrażenie"- haha do dziś mam łzy w oczach, ze śmiechu oczywiście, jak sobie to przypomnę.
A w ramach bonusu wakacyjna mewa :)))
P.S. A taka Anita Werner - kojarzycie? Ostatnio strzeliła sobie blond, moim zdaniem wygląda genialnie!!!
A w ramach bonusu wakacyjna mewa :)))
P.S. A taka Anita Werner - kojarzycie? Ostatnio strzeliła sobie blond, moim zdaniem wygląda genialnie!!!
2010/06/07
I do mnie Komisja zawitała.....
Siedzę spokojnie w domu, a tu nagle stukanie do drzwi. Natarczywe, aż strach. Kto tam?-pytam niepewnie.
-Komisja do Spraw Moralizatorstwa i Udowodnienia Cudowności i Wspaniałości Rodziny!
O żesz w mordę! Maciek ma w miarę szczęśliwy wyraz twarzy? Uśmiechnij się synu, bo matkę zamkną. Sara melduj, ogon ma machać, nie drzyj pyska jak opętana, Citek futerko domyć, przybrać przyjemny wyraz pyska, Paweł....Paweł ja Cię proszę, nie burmusz się, troszkę uśmiechu, no! Noooo!!! Nooooo! Dziękuję! Maska optymizmu na twarz i otwieramy!!!
-Dzień Dobry! To pani prowadzi tego bloga w którego sama pani nie wierzy?
-Eeeee, no tak.
-Proszę Pani doszły nas słuchy, jakoby za wiele szczęścia wylewało się z Pani postów, tudzież innego dziadostwa ludzi drażniącego.
-Ale, że co? Przecież ja ostatnio o samych nieszczęściach piszę, a to kolano chore, a to sprzęty zniszczone, pożar prawie....eeeeee.
-Ale za wesoło! To może sugerować, że ma Pani oparcie w rodzinie i innych ludziach, co niektóre osoby może przyprawić o wzrost ciśnienia śródczaszkowego i nieszczęście gotowe.
-Ale z tą nogą to śmiesznie nie było, bo bolała bardzo i synu cierpiał niezmiernie....
-A jak to Pani opisała? No jak? Niejaki pkanalia to się nawet nieźle ubawił!
-A tak nie wolno?
-Nie wolno! Nigdy nie należy spoglądać na sprawy mało optymistyczne z pewną dozą humoru, lepiej czytelnika poinformować,że syn się obraził, a nie z błyskawicami wyjeżdżać! Wtedy wiadomo, ze wszystko w rodzinie w normie i za dobrze to Pani nie ma! Bo jak nie, odetniemy internet i zero pisania będzie!
-No dobrze, to ja się już postaram, przepraszam.
-I żeby to ostatni raz było! Następnym razem to weźmiemy na przesłuchanie do nas. Do widzenia!
To ja już chyba nie śmiem dopisać,że ostatnio o drugiej w nocy leżeliśmy z synem na podłodze, przy otwartym oknie dachowym, spoglądaliśmy w gwiazdy i rozmawialiśmy o marzeniach, życiu. A syn powiedział nawet,że jest jak w jakimś filmie. Nie! Boję się, jeszcze będzie,że mamy jakiś kontakt ze sobą, za dobry, czy jak?
-Komisja do Spraw Moralizatorstwa i Udowodnienia Cudowności i Wspaniałości Rodziny!
O żesz w mordę! Maciek ma w miarę szczęśliwy wyraz twarzy? Uśmiechnij się synu, bo matkę zamkną. Sara melduj, ogon ma machać, nie drzyj pyska jak opętana, Citek futerko domyć, przybrać przyjemny wyraz pyska, Paweł....Paweł ja Cię proszę, nie burmusz się, troszkę uśmiechu, no! Noooo!!! Nooooo! Dziękuję! Maska optymizmu na twarz i otwieramy!!!
-Dzień Dobry! To pani prowadzi tego bloga w którego sama pani nie wierzy?
-Eeeee, no tak.
-Proszę Pani doszły nas słuchy, jakoby za wiele szczęścia wylewało się z Pani postów, tudzież innego dziadostwa ludzi drażniącego.
-Ale, że co? Przecież ja ostatnio o samych nieszczęściach piszę, a to kolano chore, a to sprzęty zniszczone, pożar prawie....eeeeee.
-Ale za wesoło! To może sugerować, że ma Pani oparcie w rodzinie i innych ludziach, co niektóre osoby może przyprawić o wzrost ciśnienia śródczaszkowego i nieszczęście gotowe.
-Ale z tą nogą to śmiesznie nie było, bo bolała bardzo i synu cierpiał niezmiernie....
-A jak to Pani opisała? No jak? Niejaki pkanalia to się nawet nieźle ubawił!
-A tak nie wolno?
-Nie wolno! Nigdy nie należy spoglądać na sprawy mało optymistyczne z pewną dozą humoru, lepiej czytelnika poinformować,że syn się obraził, a nie z błyskawicami wyjeżdżać! Wtedy wiadomo, ze wszystko w rodzinie w normie i za dobrze to Pani nie ma! Bo jak nie, odetniemy internet i zero pisania będzie!
-No dobrze, to ja się już postaram, przepraszam.
-I żeby to ostatni raz było! Następnym razem to weźmiemy na przesłuchanie do nas. Do widzenia!
To ja już chyba nie śmiem dopisać,że ostatnio o drugiej w nocy leżeliśmy z synem na podłodze, przy otwartym oknie dachowym, spoglądaliśmy w gwiazdy i rozmawialiśmy o marzeniach, życiu. A syn powiedział nawet,że jest jak w jakimś filmie. Nie! Boję się, jeszcze będzie,że mamy jakiś kontakt ze sobą, za dobry, czy jak?
Subskrybuj:
Posty (Atom)