A było to tak :))
W czasie kiedy nasza-klasa nie istniała, choć wcale nie było ta aż tak dawno temu :) byli uczniowie i tak organizowali spotkania. Moja klasa z liceum też, na dziesięciolecie matury.
Oczywiście,że poszłam w końcu czemu nie. Było fajnie, trochę się przedłużyło, wiec zanim dotarłam do domu był już środek nocy.
No właśnie :) w końcu dotarłam, otwieram drzwi cichutko, żeby moich mężczyzn i mojej psiej córeczki nie pobudzić. Wchodzę i.......... widzę, że On wstaje z łóżka i idzie w moją stronę. Na początku to nawet się ucieszyłam, ale mina mi zrzedła kiedy dojrzałam, że idzie na mnie maszyna do zabijania. Pięści złożone do ciosu, tuż przed twarzą, krokiem posuwistym lezie prosto na mnie z tą postawą boksera na ringu. Upsssss ...cholera niby go znam a tu taki numer!!! Spanikowałam,nie wiem co robić!!! Wołam Go po imieniu, raz, drugi ...i nagle jak na kreskówce, wiecie wtedy kiedy postać przestaje być pod wpływem hipnozy i znikają jej te kółeczka z oczu, On sie otrząsa i mówi : O jesteś!!!
Jesteś! Cholera mało nie zginęłam, a On :Jesteś! :))))))))))
Oczywiście był to jakiś rodzaj lunatykowania, snu na jawie, no w każdym razie nie muszę się martwić niczym, bo ja mam w domu maszynę do zabijania i wara wszelkim niedobrym ludziom. :))))))
P.S. On żeby nie było przemoc wszelką, a w szczególności domową uważa za uwłaczającą rodzajowi męskiemu.
Napisała autorka i oznajmia, że właśnie zaczęła urlop.....