2011/01/30

 



Chciałam tylko napisać, że naprawdę nie chcę żadnego wstrętnego blokowiska zamiast takich widoków!Autor PAWCIO!
Posted by Picasa

2011/01/29

A Agę dzisiaj naszło taki tak i tak . Bardzo miły wieczór. Prawie liceum :)

2011/01/26

Grypa szaleje.

W czwartek zadzwonił tato:
-Co robi P., bo trzeba nam do apteki jechać? -Trzeba, to trzeba, pojechaliśmy...po leki na świńską grypę. Weszłam na chwilę po recepty i na moment z lekami. Tato leżał pod kołdrą, ubrany ciepło, na kocu elektrycznym i telepał się jak nie przymierzając galareta na talerzu. Mamuś pociągała nosem, wieczorem miała już wysoką gorączkę i tak się telepali razem z tatą.W piątek było wiadomo, no śmiesznie nie jest.
-Trzeba zabrać psa, bo my nawet nie mamy jak z nią wyjść. Trzeba, to trzeba :), zabraliśmy, wyprowadziliśmy, została.
Piątek wieczór, siedzę spokojnie, obowiązki wypełnione, zaraz,zaraz, coś tu zimno. O matko ale strasznie zimno- mruknęłam szczękając zębami tak,że umarłego by obudziło. Ale do jasnego gwinta, co jest? Telepie mną jak nie przymierzając pięknisią na urządzeniu odchudzającym wibracjami. Coraz bardziej trzęsie, jak do cholery zmniejszyć te obroty? Trzęsącymi rękoma zakładam dres, starając się nie przygryźć języka od tych dreszczy. Termometr w rękę, 38,6- PKP (dla młodszych czytelników Pięknie Ku..a Pięknie). Pod kołdrę, ibupromy i telepiemy się, telepiemy! Wyczytałam ostatnio, że kiedy śpimy w zimnym pomieszczeniu nasz organizm wytwarza tzw. brązowy tłuszcz, który jest świetny i bardzo wspomaga proces odchudzania. No kurcze, pojęcia nie miałam, że są dwukolorowe tłuszcze, z czego jeden dobry a drugi ten mniej kochany.Zimno mi było za przeproszeniem ku..wsko, więc mam nadzieję, ze wytworzyłam mega dawkę brązowego tłuszczu. Mięśnie bolały tak jakbym własnie zakończyła jakiś cholerny maraton. Rano młody jak mnie zobaczył poleciał do apteki po leki. P. był w pracy i nie wiedział co się święci! Wieczorem już spał, a o 4 spałam ja. Uwaga podaję specyfiki działające w trakcie choroby: na gorączkę 2 pyralginy, plus gripex max i wit.C w ilościach zatrważających. Tak sobie walczyłam z gorączką 2-3 dni, ja ją w dół, ona w górę, to ją w łeb, spadła i tak w kółko macieju (sorry synu). Z atrakcji dodatkowych pojawił się kaszelek, taki spod serducha, wyrywający płuca. Dziwna ta grypa, codziennie pojawiały się nowe objawy. W poniedziałek doszedł katar, ale jaki! Zanim P. dowiózł dwa pudła chusteczek zużyłam dwie rolki papieru! Zbladłam jak papier, skóry pod nosem nie powstydziłby się hipopotam. I tak sobie dochodzę do siebie do dnia dzisiejszego. Ba! Cała rodzina tak ma,rodzice, siostra też, młody też skapitulował. Leżymy w trzech różnych domach i wymieniamy się "doświadczeniami". I tylko P. ocalał. -Widzisz, bo ja te zarazki tak w swoim organizmie zmutowałam i unieszkodliwiłam, że one już nie są groźne-powiedziałam. Boże, ale ty jesteś, nawet wirusy na tobie zdychają- usłyszałam w rewanżu.

2011/01/23

Chwalimy się i propagujemy pewną akcję.

Będziemy się chwalić! Ja blog i moja pani! Wzięliśmy udział w projekcie, wymyślonym w szczytnym celu. Chodzi o pomoc dla małego Mikołajka. Możemy uczynić jego życie szczęśliwszym a przy okazji pośmiać się trochę. I pomyśleć nad dolą rodzica. I wiecie co myślę, że każda złotówka się liczy!
I cieszymy się i moja pani i ja, że poznaliśmy tyle świetnych blogów o istnieniu których nie mieliśmy pojęcia. Bo my się tam władowaliśmy trochę przez przypadek. Serio! Moja pani napisała do Chudej, a ona chociaż nas wcześniej nie znała uznała, że się nadamy! I oto jesteśmy!
Szczegóły tutaj i w linkach po prawej!
A teraz idziemy leżeć, bo pani strasznie na mnie kicha!

2011/01/20

...


Zapalam wirtualne światełko dla Ewy, cudownej mamy, cudownej Nulki. Nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłam dziś na jej blogu. Brak mi słów Ewo. Smutno, bardzo smutno :(

Macierzyństwo bez reklam.... czyli poradnik dla jeszcze niezorientowanych.

Na wstępie apel, po którym wszystkie mamy zachwycone wiecznym robieniem "a gugugu", "bziii" i tym podobnymi oraz te karmiące pięć lat własną piersią, którym nigdy się nie nudzi, a na pewno już nie męczy macierzyństwo, uprasza się o zatrzymanie się w TYM miejscu :), dziękuję.

Każdy komu przyszło do głowy posiadanie dziecka powinien najpierw sprawić sobie kotka. Każdy posiadacz koteczka wie, że jak koteczek śpi to jest słodki i miły. I taki puchaty i mięciutki. Rozczulający po prostu, po krzywu też.
Z dzieckiem jest podobnie, jest najpiękniejsze na świecie, aniołeczek taki, słodkie zamknięte oczęta, jak cudownie złożyło piąsteczki, co za nózie, skarb nasz kochany.
W tym miejscu zaznaczyć należy, że skarbem jest i będzie zawsze, bez względu na okoliczności- to do tych mam, które jednak nie posłuchały autorki i mimo wszystko czytają dalej, chociaż autorka wypisuje tu same brednie i kalumnie :)
Ale, ale, są chwile, gdy koteczek się wyśpi, koteczek wstał i jest głodny. I domaga się jedzenia teraz, natychmiast i nie interesuje go nic innego. Koteczek głośno miauczy, pada zemdlony koło miseczki i patrzy na was tak, jakby chciał wam uświadomić, że jesteście najgorszym właścicielem na ziemi. I nie ma, że boli, ze jeszcze nieugotowane, saszetki się skończyły, a sucha karma już nie teges. Ma być i już. Dlatego, każda doświadczona mama albo właścicielka koteczka, wie, że nie może dopuścić do takiej sytuacji. Nie ma, że boli, że zabraknie na rano? Lecimy do Tesco, bo tam otwarte całodobowo! Beztroska tych czasów, kiedy zabrakło chlebka na rano (No, to co? W południe się kupi!) już dawno za wami.
Czasami koteczek chodzi i robi smętne "Iłłłłłłł", patrzy ci w oczy, na twoje ręce ubabrane mąką i farszem. Koteczek się nudzi! Kotku idź do pokoju, za chwilę się z tobą pobawię, tylko skończę obiadek- mówisz i odsuwasz od siebie wielkie wyrzuty sumienia. Wracasz spokojnie do kończenia roboty.
Trzask! Brzdęk! Lecisz do pokoju, a tam twój najulubieńszy szklany świecznik rozsypany w drobny mak. Koteczek się rozpędził, wskoczył na stół i zjechał z bieżnikiem. No skąd miał wiedzieć, że tak będzie? No przecież nie możecie oczekiwać od koteczka aż takiej logiki, która pozwoli mu to przewidzieć?
Z dzieckiem jest podobnie, tylko każda mama nabywająca z czasem doświadczenia wie, że na trzask i brzdęk, to często już dawno po akcji, należy koniecznie sprawdzić co się dzieje, absurdalnie wtedy, gdy robi się cicho. Generalnie cisza w czasie gdy dziecko nie śpi jest niepokojąca w każdej postaci. Będziecie wprawdzie za nią tęsknić, ale jak nadejdzie z bijącym sercem zaczniecie przeszukiwać mieszkanie!
No więc zrobiło się cicho, lecicie do pokoju, a tam latorośl siedzi spokojnie wśród kłębowiska dopiero co z wielkim trudem uprasowanych ubranek, które z takim poświeceniem segregowałyście wczoraj i układałyście półprzytomne wieczorem. I dziecko jest zadowolone! I się do was szeroko uśmiecha! I co?! Te jeszcze niewtajemniczone powiedzą-Zabiję bachora, dam mu w tyłek to popamięta! Cieeeekawe! A koteczka byście zabiły? A te oczy ze "Shreka" pamiętacie? A pamiętacie, ze koteczek nie potrafi przewidzieć wszystkich zdarzeń przyczynowo-skutkowych? Logiczne prawda? Dziecko ma tak samo. Skąd mogło wiedzieć? Psecies chciało ci pomóc. Psecies bluzecka jest mokja i tseba zmienić. Może też być inaczej, wy w pokoju dziecko nie, nagle cisza!Lecicie sprawdzić co i jak, a wasza słodzizna właśnie postanowiła wam pomóc w obiadku, w tym celu miesza właśnie na podłodze mąkę, kaszkę oraz fasolę typu jasiek. I ugniata ciasto! Dlatego posłuchajcie choć raz poradników. Te rzeczy trzymamy wysoko, poza zasięgiem dziecięcych łapek.
Czasami kotki mają tak, jakby im ktoś pieprzu do tyłeczka nasypał. Stają śmiesznie na podłodze, dupka w górę, przednie łapki zamiatają po podłodze, jakby nakręcały jakąś gumkę, jak w tych samochodzikach, co to najpierw je nakręcisz a później puszczasz. I koteczek też się puszcza na oślep! A to przed ścianą nie wyrobi, a to ze schodków zleci, a to przewróci krzesełko, a to telewizor zachwieje się niebezpiecznie no i może nam wpaść pod nogi. I nie ma, że boli, koteczki tak mają :) I koteczki tak mają zazwyczaj pod wieczór, bo się w dzień wyśpią. I nic ich nie obchodzi, że ty rano masz wstać i iść na rozmowę w sprawie pracy, przyjąć ważną delegację w firmie, lub zwyczajnie być u lekarza na 7.30*
I dzieci też tak mają, często przestawiają dzień z nocą, słyszałam kiedyś parę legend o dzieciach, które przesypiają noce od urodzenia. W każdej legendzie jest ziarno prawdy, ale jak znam życie traficie na egzemplarz, który o tym nie wie. Także przygotujcie się na sytuację, że siedzicie nieprzytomne na fotelu, podczas gdy dziecko zabawnie odpycha się nóziami i jeździ w chodziku po całym pokoju. Radośnie pokazując wam światełka i bombki na choince. To co, że dla was to żadna nowość? Cierpliwie mówicie-To jest zielone światełko, a tamto czerwone. Tutaj wisi mikołaj, a tam konik. I nawet uznacie, że to zabawne, odkrywacie z dzieckiem świat! Tylko łózko będzie do was mrugać zachęcająco, no chodź już spać, zobacz jakie jestem wygodne. Bądźcie twarde! Spróbujcie położyć dopiero co obudzone dziecko, nikt nie mówi, że się uda!
Z koteczkiem jest też tak, że kiedy ktoś mu nasypie tego pieprzu do dupki, to można na niego krzyknąć. Uspokój się, bo w końcu zrobisz sobie albo komuś krzywdę! Z psem jest lepiej, jak nakrzyczycie i każecie leżeć, to on będzie leżał. Koteczek ucieknie na chwilę, żeby dosłownie za moment skradając się po cichutku powrócić radośnie, do dopiero co przerwanej zabawy! Posiadanie koteczka nauczy was, że z dzieckiem bedzie dokładnie tak samo!I dziecko też jest słodkie!
Czy warto? Warto!!! Ale nie wierzcie w reklamy :))))


(*niepotrzebne skreślić)

2011/01/19

Prywata...

Czyli polecam naszą nową koleżankę, zostawiła mnie ponad miesiąc temu (buuuuu) i wyjechała na zieloną wyspę, znalazłszy tam szczęście i ukochanego :)
Powitajcie ją ciepło, bo nie wątpię, że będziemy mieli co poczytać :)

A dzisiaj było tak...

Dzień zaczął się jak zwykle zimową porą. Najpierw zadzwonił budzik, miałam ochotę pieprznąc telefonem o ścianę. Za oknem rozciągał się zachęcający do wstawania mrok. Otworzyłam kanały słuchowe, dobiegł mnie miarowy stukot kropel deszczu. Kap, kap, kapało usypiająco. Wyłączyłam budzik i obiecałam sobie solennie, że jeszcze pięć minut i wstaję.Taaak. Piec minut wydłużyło się do pół godziny, jak zwykle zimą. Półprzytomna poczłapałam do kuchni, zaparzyłam kawę i dopiero wtedy otworzyłam jedno oko. Dobrze, że otworzyłam, bo koteczek, Citek znaczy, raczył przypałętać mi się pod nogi o mało nie powodując u mnie uszkodzenia szczęki w postaci wybitych dwóch jedynek, a kto wie może i dwójek?Po pierwszym łyku zrobiło się normalniej, otworzyłam drugie oko, sięgnęłam po lusterko i kosmetyki, pamiętaj o światełku w akwarium powtarzałam sobie w myślach. Kup do cholery w końcu fafnasty wyłącznik czasowy, dodałam po chwili, jak zwykle przekonana, że popołudniu i tak nie będę o tym pamiętać. Z tymi wyłącznikami made in China,dostępnymi w Castoramie czy innym Obi to ciekawa sprawa. Wyglądają bajerancko, mają elektroniczny wyświetlacz i możliwość programowania różnych godzin włączenia urządzenia, również w różnych dniach tygodnia. Na tym ich bajeranckość się kończy. Jako, ze po paru dniach :
-wyłączają się o zadanej godzinie,albo i nie.
-włączą światło punktualnie, albo nie.
Takie świetne urządzenia robione małymi chińskimi rączkami, trochę jak ten dobrze wychowany pies, co to do niego mówisz: Idziesz, czy nie? A on idzie, albo nie.

Jako, że wstałam później, jak zwykle zimową porą, pisałam już? To i czasu miałam mniej na zaliczenie wszystkich obowiązkowych punktów porannych, a tu już Sara patrzy błagalnie na drzwi. Poleciałyśmy, ona na czterech, ja na jednej nodze, kto do cholery wymyślił, że na jednej nodze ma oznaczać szybciej?!
Siku, kupa, leje, dom. Torebka, parasol, zamknąć drzwi i na przystanek! Stoję, czekam, autobus raz na pół godziny, stoję, czekam, leje. Jadą samochody, każdy grzecznie omija kałużę naprzeciwko przystanku. Czekam, leje, sruuuuuuuu, czuję jak błoto zalewa mi włosy,rozpięty płaszcz, żakiet, bluzkę pod żakietem, spodnie i buty.
O żesz ty* w mordę walony kutafiejcu czerwononosy w za dużym jak dla ciebie* Tirze! Ty ślepoto kurza i niedorobiona, ograniczenie prędkości do 40-ski na osiedlu, gdzie chodnik jest tylko z jednej strony ulicy, jest zrobione w jakimś celu! Jakbyś jechał normalnie, nie stałabym teraz jak ten dalmatyńczyk, lżąc na czym świat stoi.
Obyś nie ściągnął nigdy z drogi, żadnego niewinnego dziecka, tego naprawdę ci* nie życzę, za to posyłam ciepłe i szczere życzenia kontroli drogowych co 15 kilometrów, mandatów co drugi dzień i szybkiej utraty prawa jazdy!

* Chyba nie myślałeś, ze będę do ciebie pisała z dużej litery patafianie?

2011/01/16

Czego jeszcze nie wiecie o Adze_xy...

A wstydzilibyście się zapytać, czyli uzewnętrzniam się, wrobiona przez Stardust. Zabawa polega na podaniu tego wszystkiego co mogłoby wykorzystać CIA, CBA czy inne tam organizacje przeciwko Tobie. Czyli ujawniamy wszystkie nasze wady, zboczenia, tudzież fakty do tej pory nie ujawnione na blogu.
Proszę uprzejmie, kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.

1. Pierwszą książkę przeczytałam w przedszkolu i były to" Dzieci z Bullerbyn", do dziś mogę cytować fragmenty z pamięci, ot choćby początek "Nazywam się Lisa, mam siedem lat i wkrótce skończę osiem. Czasami mama mówi:
-Jesteś już dużą dziewczynką... "
Do dziś dnia potrafię sięgnąć po tę książkę, która już teraz ma wygląd eksponatu muzealnego.

2.Trenowałam kajakarstwo, jakieś 1,5 roku. Nie było to zajęcie szczególnie dla mnie fascynujące ale towarzystwo było fajne. W związku z tym osiągnięć wielkich nie posiadałam.

3.Chronicznie nie cierpiałam grać: w piłkę ręczną, koszykówkę. Trawiłam tylko siatkówkę oraz wszelkie zajęcia związane z gimnastyką. Świecę robię jak mało kto!

4.W czasach szkoły średniej nie zadawałam się nic a nic z ludźmi z tzw. dzielnicy, w związku z czym dotarła do mnie plotka, ze siedzę i ryję w książkach, dlatego mnie nie widać :D

5. Każdego dnia po lekcjach w liceum łaziłam do Rynku, gdzie poznałam całe mnóstwo znajomych. We Wrocławiu działał ruch, o którym trochę starsi powinni słyszeć. Była to Pomarańczowa Alternatywa. Jednym z głównych działaczy był Kielar. Wymyśliłyśmy kiedyś z kumpelą, ze będziemy chodzić po rynku i konspiracyjnie oznajmiać ludziom "Kielar zdradził"- tak poznałyśmy Kielara :)))

6.Byłam na imprezie ze skinami. Traktowali mnie jak księżniczkę. Ciekawe, bo gdy chodziłam po mieście z moim facetem - metalem, zdarzyło mi się być zmuszoną do uciekania przed nimi:))

7.Lubię grać w bilarda.

8.Bardzo łatwo wybaczam, ale jeżeli ktoś zrani mnie kilkakrotnie jestem w stanie z miejsca zapomnieć o istnieniu takiej osoby, na zasadzie kropli,która przelała czarę goryczy. Stosowałam w życiu dwa razy.

9.Kiedy rozmawiam z kimś zawsze, ale to zawsze staram się wczuć w jego sytuację. Bardzo rzadko ranię ludzi świadomie, trzeba naprawdę nadepnąć mi na odcisk. Ta empatia mnie czasami męczy:)

10.Mam straszny bałagan na biurku,, kiedy jestem zawalona robotą, ale niech ręka boska broni tego, kto chciałby mi coś tam poprzestawiać!

11.Chciałam być archeologiem.

12.Chmielewską uwielbiam bezkrytycznie, no dobra ze dwie książki uważam za nieudane.

13.Uwielbiam torebki. Ciągle mam za mało butów. I piszę tu poważnie. Mam mało butów. W przeciwieństwie do torebek :)

14.Przeglądam się w wystawach.

15. Mam zły nastrój, jeśli uważam, że rzeczy wybrane rano do ubrania, to nie jest mój szczyt marzeń na dziś, potrafi mi to zepsuć dzień.

16.Za największy komplement uznałam : Ty wcale nie wyglądasz na księgową!

Wiecie co, mogłabym jeszcze trochę, ale niech się inni męczą!
Wrabiam bezczelnie i bez żadnych oporów:
Dośkę
Piotrusia
Tarę
Anabell
oraz Graszkę

2011/01/15

Pajacyk...


Chętne uprasza się o pisanie na wyżej podany adres. I w sumie nie wiem czy ten tytuł nie odnosi się bardziej do pana, ekhem czy jego miejsca zamieszkania przez "ł". :)

Źródło facebook.

2011/01/14

Moja siostra i ja...

Wiek szczenięcy, to znaczy ja starsza (musisz być córeczko mądrzejsza).
Dyskutujemy:
Ja- A Ty masz nos po tacie!
Siostra- Tak? Tak? A Ty mas usy po tacie!
Tato bierze lusterko z regału, przegląda się, kręci głową.
-Halina, co one chcą od moich uszu?!

2011/01/11

Nowe nadeszło :)


Tratata 25 grudnia narodził się nowy człowiek w naszej rodzinie, tej kobietce :), która zrobiła to oto zakręcone zdjęcie! Mężczyzna ma na imię Toby, bo w połowie jest Anglikiem, ale i tak jest nasz! Po oczach poznaję! No i ładny taki :)
Zdjęcie bezczelnie ukradłam z własnej poczty mailowej, skoro mi je siostra wysłała, znaczy pochwalić się dalej mogę, prawda?

Bongiorno...

Rab, siedzimy w naszym apartamencie. Tato na tarasiku, pije kawę. Włosi wychodzą ze swojego pokoju, słyszymy:
T:- Bongiorno!- spoglądamy na siebie z siostrą i nadstawiamy ciekawie ucha.
W:-Bongiorno- słychać lekkie zdziwienie w głosie, Polako lingwista?
T:-Na plażę idziecie?- my z siostrą dusimy się już ze śmiechu pod kuchennym okienkiem.
W: - Hę?????
T: dużymi literami- NA PLAŻĘ MÓWIĘ, SŁOŃCE ŚWIECI, PLAŻA, CIEPŁO- zamaszystym ruchem wskazuje na niebo.
W: -A, si si.

Wniosek:
Z każdym się można dogadać!

2011/01/10

Wpis inspirowany......

Na naszej klatce wisi kartka "Kulturalnych ludzi zamykanie drzwi nie trudzi". Bo my bardzo kulturalna klatka jesteśmy, sami sprzątamy, dbamy o ogród wokół domu, mamy swój własny, to się wykazujemy. Nawet własną studnię mamy, niby do podlewania ogrodu, ale z niej nie korzystamy, bo się nam pompy instalować nie opłaca (sic!). Generalnie pełna kultura, każdy ma porządną pracę, zajebiście w mieszkaniu i swoje miejsce parkingowe.
Ja pierdziu, jest tak kulturalnie, ze hej! Nawiązujemy też dobrosąsiedzkie stosunki,
a nawet przyjaźnie-" Ty jesteś moją najlepsza przyjaciółką"- szlochała sąsiadce w rękaw." Daj buzi"- cmok na przypieczętowanie. A później chodzimy do innych i przekazujemy te wszystkie zdobyte tajemnice, pełna kulturka, temu spod F o tych spod E. Tej spod E o tych spod F i B. Kulturka jest się z czego pośmiać i można poczuć się lepszym od tego czy owego. A jak komuś nie pasuje to wypad! Będzie wrogiem, choć był "przyjacielem". Wtedy idzie się na jego piętro, puka do sąsiadów i mówi, że on ten wróg jest taki i owaki, że jeszcze tylko jedno mieszkanie trzeba przekonać, żeby ich nie lubili. I już, będzie kulturka. Można też napierniczać muzyką do trzeciej w nocy, w końcu taka kulturka, ze nikt nie ma prawa spać, kiedy inni chcą się bawić, kulturalnie, jak w klubie nocnym, włączając w to natężenie dźwięków. Tylko jak daleko można zajechać na dwulicowości?!

A żeby nie było smutno i mało optymistycznie, to opowiem Wam jeszcze jedną historię.
Chorwacja, mała wyspa Rab. Byczymy się na tych niewielkich połaciach plaży, obok Czesi,przekonani, ze nikt ale to nikt dookoła ich nie rozumie. Jeden z nich ogłasza na cały regulator "Oj, smerdnąłem sobe"!
Dzisiejszy wpis inspirują Scenki i Ania.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails