Jeżeli myślisz, że jak dotychczas przeczytasz to w minutę, to przepraszam :) nie uda się .....
Może on nie kochał jej od początku, ale fascynowała go na pewno. Oboje mieli niewiele lat. Poznali się w szkole średniej. Ona wcześniej poznała chłopaka z którym się związała. Ale od początku lepiej jej się milczało z tym drugim. Nazwali to przyjaźnią i było przyjaźnią. On w międzyczasie związał się z inną, a ona mu w tym kibicowała. Mieli jednak to wzajemne zrozumienie i mogli zawsze na siebie liczyć. Jej chłopak nie był idealny, ten związek niszczył ją od początku, ale to była pierwsza jej miłość, walczyła o nią, nawet wtedy, kiedy tamten wymyślił, że odejdzie. I tak byli sobie razem, to czego brakowało ona brała od niego. Zrozumienie, ciepło, dobry humor, wspólne słuchanie muzyki. On widział, że ona nie jest szczęśliwa, jego związek też skończył się fiaskiem. I wymyślił, że powinni być razem. Ona i on- dwie połówki tego samego jabłka. Ona nie wiedziała, czy chce przekroczyć granice przyjaźni, ale postanowiła, że spróbuje zrobić coś ze swoim życiem. Miała odejść od tamtego, ale nie było to łatwe. Tamten nawet odstawił scenę rozpaczy, bo nagle strasznie zaczął ją kochać ….i ona nie potrafiła go skrzywdzić. Musiała powiedzieć jemu, że nie potrafiła odejść. Nigdy nie zrozumie dlaczego on odsunął się od niej. Chociaż nie, rozumie- nie potrafił być tylko przyjacielem. I tak zostawił ją i udawał, że ona nie istnieje. A ona wyszła za mąż, urodziła syna …ale jej związek szedł w złym kierunku. I pewnego dnia czara goryczy się przelała i ona postanowiła odejść-nieodwołalnie. Znowu została sama, zupełnie….. Myślała często o tamtej przyjaźni, którą absurdalnie zniszczyła miłość. I nawet zaczęła tęsknić za nim, za tym, żeby ją znowu ktoś zrozumiał. Pytała o niego wspólnego znajomego. Ale ten powiedział, że on o nią nawet nie pyta i chyba nie chce jej znać.
Poczuła, że została sama na świecie, nie była szczęśliwa. I wtedy pojawił się ten trzeci. Początkowo nic nie zapowiadało wielkiego uczucia, ba… nawet ona musiała przyznać, że trzeci to tylko czarujący fircyk. Różnie się działo, ale trzeci ją pokochał i dał jej szczęście. Ona wierzyła, że na zawsze, czuła się przy nim bezpiecznie, nigdy się nie nudziła i zakochała się bez pamięci. Na straty spisała dawną przyjaźń, której on nie chciał…..
Trzeci zamieszkał z nią i stworzyli dom. Ona myślała, że to już…. Ale po dłuższym czasie trzeci poczuł się niedojrzały do związku, do zobowiązań ….. i ona została sama, bo sama mu wolność zwróciła. Była bardzo nieszczęśliwa, bardzo, bardzo….
Ale za nim już nie tęskniła, minęło te parę lat, tak wiele wydarzyło się w jej życiu, zapomniała….
Wokół niej kręcili się faceci, podobała się. Ale nie potrafiła zaufać, pokochać ….zresztą jeszcze wtedy nie szukała, czuła się skrzywdzona i bała się rozczarowań.
Pewnego dnia zadzwonił telefon. Dzwonił on ….ona była w szoku, ale podjęła rozmowę. Opowiadał jej jak bardzo za nią tęsknił. Że wspólny znajomy ,kiedy pytał o nią mówił mu to co jej, że ona nie pyta i chyba nie chce go znać. Może miał własne plany w stosunku do niej?
Rozmawiali chyba trzy godziny. On dzwonił jak w reklamie-z domowego na jej komórkę. On bardzo chciał się z nią spotkać. Ona nie wiedziała czy tego chce, ale mogła to zrobić dla niego. Był taki radosny kiedy z nią rozmawiał, a ona tęskniła za trzecim……
Umówili się.
Następnego dnia zadzwoniła jego mama. Opowiedziała jej rzeczy, które ją przeraziły. Jak to poprosiła go o pójście na zakupy, a on wracał trzy godziny, bo … nie mógł szybciej, bo sobie wyobrażał, że obok idzie ona, a ona nie mogła iść tak szybko jak on potrafił kiedy szedł sam ( a to nieprawda J ).
Ona miała małego synka, kilkulatka, ale spojrzała na sprawę nie z pozycji jego przyjaciółki tylko oczami matki. I zaczęła bardzo współczuć tej kobiecie, która szaleńczo bała się o niego i błagała żeby ona go nie skrzywdziła. Ona go nigdy nie chciała skrzywdzić!!! Nigdy!!! I pomyślała, że musi to jakoś rozwiązać, żeby on znowu nie potrzebował leczenia, żeby jego matka nie przeżywała horroru za który na pewno podświadomie winiła ją. O ona tęskniła za trzecim….. mimo wszystko.
On przyjechał, stanął nad jej synem i płakał… nie z żalu, płakał, bo zobaczył jej część, cud natury, który ona urodziła i patrzył na to dziecko z miłością. Mój Boże jej serce krwawiło, ale wiedziała, że nie potrafi dać mu tego czego oczekiwał. Nie kochała go, nastoletnie ideały przysłoniło życie, zmieniły się priorytety w jej życiu. Nie chciała aby on u jej boku pisywał książki podczas gdy ona będzie jego muzą. Nie czuła miłości, którą on latami w sobie pielęgnował. Może gdyby on pojawił się jeszcze przed trzecim, wszystko byłoby inaczej, ale jego wtedy nie było przy niej.
Ona opowiedziała mu te parę lat, on słuchał , mówił o sobie…. Ona też słuchała, ale ciągle widziała w jego oczach nadzieję. I musiała ją zgasić, on chyba to wyczuł, bo długo się nie odezwał.
Po jakimś czasie przysłał jej list, że rozumie i szkoda i żeby ona się nie bała, jego reakcji, bo nigdy by jej nie skrzywdził. Ona wiedziała dlaczego tak napisał. Poznał historię z jej życia i wiedział, że ktoś próbował zrobić jej krzywdę i jej dziecku. A ona absurdalnie po tym zdaniu zaczęła się go bać. I postanowiła, że najlepiej będzie kiedy nie będą utrzymywać kontaktu. Ich drogi się rozeszły…….
Niewiele czasu minęło, jacyś zdolni studenci z Wrocławia wymyślili pewien portal. Ona się pojawiła, on też. Ona zobaczyła, że on ma dwójkę dzieci, ucieszyła się, bo zawsze chciała dla niego szczęścia. Sama od dłuższego czasu była w związku, który trwa i trwa.... On napisał i znowu poczuła, że zachowuje się jak wtedy gdy był tylko przyjacielem. Więc mu odpisała, ale on powiedział, że ona odpisuje jak obca osoba, chyba dlatego,że ona pogratulowała mu dzieci i kobiety. I ona poczuła się dziwnie, bo znowu zaczęła podejrzewać, że on marzył o tym kontakcie. Kiedy on zapytał co ona robi w weekend, bo on wywozi kobietę i dzieci do teściów, ona poradziła mu zajęcie się własną rodziną. tak bez ogródek ... bo strasznie nie chciałaby,żeby jej obecny wieloletni mężczyzna tak pisał do innej kobiety, kimkolwiek by ona nie była. Ona poczuła się w obowiązku uświadomić mu, że jego rodzina ma być wartością nadrzędną. I on zaczął być natarczywy w swych postach, bo według niego ona nie była już tą samą dziewczyną. I chciał wypluć na nią to całe cierpienie, które czuł, a które sam wybrał nie robiąc nic tak długo. I ona zamiast przyjaciela zobaczyła ...no właśnie sama nie wiedziała co ma sądzić. I są do dziś na liście w jednej klasie, ale przyjaźń jest tylko wspomnieniem.....
Może gdyby wtedy, w liceum zostali parą, wszystko by się wyjaśniło... A teraz faktycznie już lepiej nie utrzymywać kontaktu, gdy każde założyło swoją rodzinę...
OdpowiedzUsuńOd przyjaciół Boże strzeż, z wrogami sam sobie poradzę...
OdpowiedzUsuńA swoją drogą nie wierzę w bezinteresowną przyjaźń między płciami.
Tak! Tak jest lepiej! Ja też w taką przyjaźń już nie wierzę. W lubienie wierzę :D
OdpowiedzUsuńŻycie niestety zmienia ludzi. Nigdy bym sobie nie pozwolił (dla własnego dobra) na "odgrzewanie" dawnych związków. Sentyment i wspomnienia to nie uczucie !!
OdpowiedzUsuńTak,a on chciał popełnić ten błąd. Ona nie nazwałaby tego dawnym związkiem.... z naciskiem na słowo związek, przyjaźnią raczej....
OdpowiedzUsuńMocna historia Aga,
OdpowiedzUsuńTym trudniejsza, że prawdziwa.
Rozumiem ją i jej rozterki. I uważam, że słusznie postąpiła, robiąc dokładnie to, co zrobiła.
Mądrze i dojrzale.
Ściskam Ciebie i pozdrawiam Ją :))
iw
A ona bardzo dziękuje ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Aga:) Akurat jestem przykładem przyjaźni szkolnej, która zakończyła się małżeństwem, i która (już miłość) trwa do dziś. Strzeż nas Panie Boże od ludzi zgorzkniałych, którzy stracili zaufanie do innych. Zawsze uderzą i wywalą jady nie na tych co trzeba, jeśli w ogóle to trzeba. Pielęgnują w sobie gorycz, dlatego nigdy nie otworzą się na miłość, i ona do nich nie przyjdzie. Przyjaźń też jest rodzajem miłości, a czasem nawet cenniejsza. Nie poradziłabym sobie chyba bez przyjaciół.
OdpowiedzUsuńŁadna historia, ale tak chyba powinno być, w życiu im do końca nie wyszło, więc wracali do tej dziewiczej miłości, bajką pewnie by to nie było jakby byli razem.
OdpowiedzUsuńadnotacja; no :D dumna wizażanką ;d
OdpowiedzUsuńEch życie to nie je bajka to je bitwa niestety. Buziaczki:)
OdpowiedzUsuńArneiss tak otrzymałaś cenny dar i nie pozostaje nic jak bardzo go pielęgnować :D
OdpowiedzUsuńPatrycjo też tak myślę, życie na pewno wiele rzeczy by zweryfikowało...tak czuję.
Nigu buziaki kochana!
...życie...każdy ma swoje...ten portal to zgroza dla dawnych czasów i dawnych znajomości...Nie każdy umie się oprzeć pokusie "ogrzewanego obiadu" lub "zemście za dawne podłości".Obie wersje zdarzają się i obie zawwsze kogoś krzywdzą...Całe szczęście,że Ona była tą nieliczną,której nie udało się zwieść mżonkom o tym co było i co mogło być....Historia częściowo smutna,ale piękna...i coś w niej jest takiego co...ale to nic.Pozdrawiam.I nie szkodzi,że zajęło to więcej niż minutę-warto było :)
OdpowiedzUsuń