2010/10/27

Dopadły mnie!

Dopadły mnie! Uciekałam, chowałam się po katach, śmiałam cichutko, żeby nie usłyszały. Raz nawet udało mi się je zmylić, zgubiły mnie! Pewnie udały się po pomoc do specjalisty, detektywa jakiegoś, czy jak? Znowu się pojawiły, czułam ich oddech tuż za sobą. W końcu nie miałam siły już uciekać. I stało się! Dogoniły mnie i trzymają. Ech! Życiowe problemy...

2010/10/17

Niespodzianek czas!

Kochani, przepraszam za nieobecność, ale są czasami sprawy ważniejsze od całej reszty świata. Tak mi miło, że jednak zaglądacie, ze nawet sobie nie zdajecie sprawy!
Teraz będzie prywata, a w zasadzie dwie. Kolejność nie zależy od moich sympatii, a ustaliła się sama, tak jak się zadziała.

Droga Aniu!
Nawet nie wiesz jak zaskoczyłaś mnie swoją przesyłką, chleb pieczesz REWELACYJNY. Został pochłonięty tak szybko, że nie zdążyłam się nawet obejrzeć! Konfitury-poezja!!! Ja załapałam się na 3 kromki, resztę wysmarowali chłopaki w tempie błyskawicznym! Uznanie w oczach mojego syna, które niełatwo zdobyć:))). Ten facet zwyczajnie wie co dobre:)))
Swoją drogą miał być chleb, a przysłałaś tyle pyszności, że naprawdę aż mi głupio.
Mogę tylko prosić o wybaczenie, że nie pisałam od razu. Paczka dotarła do mnie w czwartek. A! I najważniejsze, Paweł prosił o przepis na chleb, jemu szczególnie podpasował ten większy :))))))))
A wszystko to dlatego, że wygrałam ogłoszony przez Anię konkurs!



I druga niespodzianka!
Mota, która prowadzi wspaniałego bloga, wylosowała spośród jego uczestników osobę, która zostanie obdarowana albumem-biografią Chopina. Mota dziękuję, nie wiem czy zasługuję, ale chętnie przeczytam! Chętnym też pożyczę! Nie będę taka :), wiem, że czytelnicy Moty, to ludzie naprawdę zainteresowani czymś więcej niż tylko czubkiem własnego nosa. Podobnie jak sama autorka, która wkłada wiele pracy i serca w przybliżanie minionych epok.


Kochani! A może ja powinnam jakiegoś totka puścić?!

2010/10/14

Kochani, parę chwil na real potrzebuję, mam nadzieję, że poczekacie i nie zapomnicie o mnie :)

2010/10/10

Dialogi.

Czytam Wasze blogi, dzięki czemu przypominają mi się różne fakty z mego matko-życia. Pod wpływem lektury posta Nivejki , przypomniała mi się rozmowa z Młodym, chyba 14 letnim.

-Synu, ale ten czas leci, ani się obejrzę, a już będziesz pełnoletni.
-Ale będę mógł jeszcze wtedy z wami mieszkać?

Oj dzieci, dzieci:))
Fakt, niezbadane są drogi, jakimi dochodzicie do pewnych wniosków.

2010/10/05

Sara

Pewnego razu Sara wybrała się z nami do lasu, no do lasu z dwoma stawami. Jeden typowo hodowlany, drugi z częścią wydzieloną na kąpielisko. To tam, mając lat bodajże 10, stanęłam bosą stopą na denko od butelki, którą jakiś pseudodorosły raczył zbić zaraz przy plaży, tworząc coś na kształt tej drugiej części od "tulipanka" popularnego onegdaj wśród tej mniej sympatycznej części społeczeństwa. Ale do brzegu, do brzegu, bo ja nie o tym do jasnej, ciasnej!
Otóż psiura zadowolona, pokażcie mi taką, która się nie uśmiecha, jak z nią pojechać do lasu. Bryka więc sobie radośnie, czytając listy, to na tej trawce, to na tym krzaczku, ściga się z Larą, którą poznaliście tutaj i nagle patrzy, woda, woda!!! O Sara niejeden zbiornik wodny już widziała, generalnie uwielbia taplanie, jeziora uwielbia. No to co miała robić ujrzawszy wodę. Niczego nie podejrzewając zrobiła krok z brzegu, wprost do stawu hodowlanego. Patrzymy, patrzymy, oczom nie wierzymy, Sara była, Sary ni ma. Przy brzegu było dobre 1,5 metra, od razu, bez ostrzeżenia, więc nam psisko zanurkowało i wypłynęło dopiero po chwili, wielce zdziwione!
Albo kiedy pan zawołał Sarę, będąc z drugiej strony płotu z siatki. Psisko dobrze wychowane i posłuszne, rozpędziło się jak należy, radośnie machając ogonem i bum, bum odbiła się od siatki, zdziwienie na pysku, bezcenne :)
Generalnie mimika Sary jest bardzo wyrazista, kiedyś, bodajże na Nowy Rok, po imprezie Sylwestrowej jechaliśmy do rodziców, z moją siostrą i szwagrem, Tico, zwyczajowo zwanym tikusiem. Sara została załadowana z tyłu, miała bardzo mało miejsca i generalnie jej mina powiedziała nam jedno:
Wy mnie chyba ściemniacie, to nie może być auto!

2010/10/04

Zwierzakowo...

Jak dowiaduję się z zaprzyjaźnionych blogów STOP dzisiaj Dzień Zwierząt STOP zwierzęta w naszym domu są odkąd pamiętam STOP odkąd mamy więcej miejsca STOP mamy cały zwierzyniec STOP
Sara jest z nami już prawie 10 lat, trafiła do nas kiedy miała 3,5 roku. Państwo byli zmuszeni ją oddać. Strasznie to przeżyła, to najukochańsza sucza na świecie.

Moja kuzynka, która ją do mnie przyprowadziła, a swego czasu u mnie mieszkała, poszła któregoś wieczoru do sklepu, na stację, bo już późno było. Została tam zaczepiona przez "przystojniaka", lekko zagazowanego.
-Proszę pani a co to za rasa?
-To jest proszę pana bardzo rzadka w Polsce rasa. Owczarek alzacki miniaturka.
-Piękny pies, nie słyszałem o takiej rasie.
No! I tego będziemy się trzymać.

Akwaria, wielkie marzenie Pawła, jeszcze z dzieciństwa, niestety wcześniej nie mogło być zrealizowane.


Wiem, tutaj nie widać go dokładnie, ale dzięki temu zdjęciu macie pojęcie jaka to świetna lampka i telewizor w jednym.
Jest jeszcze drugie, mniejsze, z drugiej strony pokoju:)
I mieszkają w nim takie maluchy:


No i najmłodszy stażem Citosław, Citek po prostu :)

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails