Weno, weno, gdzie jesteś- zawołała z samego rana. Odpowiedzi nie było...
Mam PMS-A, jak stąd do Krakowa przez Szczecin, postaram się nie gryźć, bo kurde co!
Powaliło Mnie Szaleńczo, grr.
Oddychaj spokojnie kobieto, o czym ty tu chciałaś? A, w kwestii weny, poszła gdzieś cholera jedna i nie powiedziała kiedy wróci. Komórkę wyłączyła, poczty głosowej nie uruchomiła, na maile nie odpowiada. I co? Jak ona sobie to wyobraża?! Zostawić kobietę na pastwę losu, tak zupełnie bez słowa? Ech, myślałam, że chociaż jakiś serwis do bojlera podpowie, ale gdzie tam, nawet nie zapyta czy w domu ok. Nie jest ok, droga W., wczoraj padł bojler i o ciepłej kąpieli można dziś zapomnieć. Cudem jakimś boskim, udało mi się zatrzepotać rzęsami, przez telefon, masz pojęcie? I miły pan z serwisu obiecał podjechać jutro, po pracy. Poza tym wróciłam do domu, kot miauczał jak zwykle, czyli mina z cyklu- nie żarłem od kilku tygodni (miauuuuu!), nikt mnie tutaj nie kocha (miauuuu), przytul mnie mocno (miauuuuuuuuuu).Sara opowiadała jak strasznie było pilnować domu, cały dzień, w dodatku z kotem na głowie- wzrok pełen wyrzutu. No może nie dosłownie na głowie, ale wiadomo o co biega.
W związku z marazmem, tudzież brakiem pani W., przypomniałam sobie Apask. I oświadczam z pełną świadomością, kiedy wymyśliłam APASK byłam trzeźwa jak ta świnia.
Wróciwszy lata temu ze spaceru, z jamniorem, oświadczyłam bodajże i siostrze i kuzynce, spoglądając gdzieś w dal-Apask. Żebyście padli, nie pójdzie Wam tak łatwo jak z Kletynem. To było dziwne zjawisko, bo rozum pomyślał i ułożył zdanie prawidłowe, a japa utworzyła jakiś dziwny skrót myślowy, tak jakby chciała szybkością pokonać myśl.
Otóż ten tajemniczy skrót, to: A pies padł na pysk.
Po spacerze był, miał prawo!
Jeszcze trochę i wena wróci. Mnie też wszystko idzie jak po grudzie, nie wiem jak to się dzieje, ale ciągle piętrzy się przede mną masa prac.Robię i robię, a tu nic nie ubywa, mam wrażenie,że stoję w miejscu.Czas mi ucieka, siedzę w dołku i brak mi jakiejś drabiny by się wygrzebać.I tak ogromnie mi brak psa...
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Wena jest wredna - nie od dziś wiadomo. I ulotna. I zwiewna... ale co ja się tam będę powtarzać...
OdpowiedzUsuńhttp://felietony.allarte.pl/2010/05/31/artysta-czy-rzemieslnik/
Pozdrawiam i zazdroszczę. Umiejętności trzepotania przez telefon;)
Nivejko byłam, przeczytałam, siem zgodzem;P, ale w zachodniopomorskie nie mam jak pojechać!
OdpowiedzUsuńAnabell właśnie taki stan mnie ogarnął.
PySy. Chyba Ty długo bez psiaka nie wytrzymasz, przemyślcie to jeszcze z mężem, na zachętę dodam,że w końcu psiak ma działanie terapeutyczne, w sensie tyż, obok tych wszystkich innych zalet!
Weny tak czasami mają /znaczy zazwyczaj... znaczy zawsze:-) są, kiedy chcą;-) Trzeba czekać cierpliwie;-)
OdpowiedzUsuńCzwartkowo pozdrawiam!
Wena to też kobieta ;) jak wróci to z hukiem ;D
OdpowiedzUsuńNiedługo pewnie powinnaś gdzieś utworzyć "Słownik skrótów myślowych" Twojego autorstwa, żeby było wiadomo o co w Twoich wypowiedziach chodzi :)))
OdpowiedzUsuńa wena wróci, może na urlop wybyła ;)
Ladybird ,toteż cierpliwie stukam palcami w biurko i czekam....
OdpowiedzUsuńPatrycjo jak huknie, to u siebie usłyszysz!
Evi- wiesz taki słownik to wcale niegłupi pomysł, coś jakby lekką wenę czuję :)
generalnie słowo mówione nie nadąża za słowem myślowym.Bywa że i ja miewam dziwadła , na ten przykład: jadę z małżonem i czytam bilbordy.Myślowe słowo brzmi prawidłowo,ale wypowiadane na caluchny głos niestety nie
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu w te trudne dni...a veny nie posiadam więc nie wiem za czy tęsknisz :-)
OdpowiedzUsuńBywają i u mnie dni: bez weny, bez sensu, bez czegoś jeszcze. Najlepsza wiadomość jest taka, że mijają bez śladu! :))
OdpowiedzUsuńoj ,wróci Ci...już po tym wpisie widzę;)
OdpowiedzUsuńa Apask ,jest po prostu bezkonkurencyjny!!
to ją łap i wykorzystaj! :) tak po chamsku, bez skrupułów złap za łeb i wykorzystaj :))))
OdpowiedzUsuńDosiu do pisania słownika wystąp!
OdpowiedzUsuńFire, nie wierzę!
Iwuś wiem, wiem, to zapewne wakacyjne rozluźnienie.
Tara- dobrze wiedzieć, że ktoś we mnie wierzy :). Prawa autorskie nie zastrzeżone, możesz wykorzystać APASK w domu :)
Evi tak gwałtem ją? Prokuratury się obawiam :)
Ja po tygodniu wakacji dochodziłam do siebie jakieś 10 dni...
OdpowiedzUsuńLepiej?
Niby wena sobie poszła w ...... siną dal ale parę linijek jest ! I znak życia dałaś, to już coś :o))
OdpowiedzUsuńprokuratura weny nie obejmuje :))) z weną to inne zasady obowiązują :D
OdpowiedzUsuńTo ja mogę powiedzieć,że od jakiegoś czasu mam podobnie i ni diabła -ani w lewo,ani w prawo- wena "se"polazła gdzieś i ni widu ni słychu,a dookoła jesień nadciąga...Kurczę,no...:))))))
OdpowiedzUsuńależ ja nienawidzę PMSa!!! jeszcze dwa tygodnie. tym razem się przygotuję i będę oddychać głęboko już tydzień przed :D
OdpowiedzUsuńha, widziałaś to? jest gdzieś u mnie na blogu
http://www.youtube.com/watch?v=mCwKbUVyHLY
O rany :)))
OdpowiedzUsuń