2012/07/17
Upalna niedziela czyli o powrocie do domu...
Niedziela popołudniu, siedzimy na wsi, ale powoli chcemy zbierać się do domu. Upał taki, że mózg się gotuje w czaszce, wszystkie koty w domu. Wszystkie? Tak, oprócz naszego Citka. Filemon moich rodziców został ostatnio dyżurnym "przyprowadzaczem" rzekomo zaginionych kotów.
-Filemon gdzie jest Citek, idź go szukaj.
Poooszedł, z tyłu domu, za płotem.
Rośnie tam wysoka trawa i trochę chwastów, oprócz tego rośnie też kolejny dom:)
Pan Rysio wziął lornetkę, pobiegł na pięterko i z balkonu wypatrzył Citka, rzeczywiście w kierunku w jakim udał się Filemon.
Więc wołamy, prosimy, nęcimy...nic, cisza, a przecież Ciciuś upały najchętniej przesypia.
Zapakowaliśmy się do samochodu, trudno kota przywieziecie nam jutro- oświadczyłam. Sara i Kukunia w samochodzie. Jedziemy do domu! Ujechaliśmy może ze 2 kilometry i słyszę- Zawracaj, zakupy zostały w lodówce. No więc zawracam, w tym momencie dzwoni telefon. Citek wrócił!
Podjeżdżamy zabieramy i zakupy i Citka. Do domu!
A było to tak:
Przyszedł Filemon, a Citek mu na to:
-Ja tu się schowam, przyjdź po mnie jak już pojadą, bo jestem troszkę głodny.
-Spoko stary nie ma sprawy, tylko pamiętaj nawet nie piśnij jak przyjdą cię szukać!Powiem, że cię nie znalazłem. Fajnie, że zostajesz zabawimy się potem :)
-Ok, tylko stary pamiętaj przyjdź po mnie dopiero jak już będziesz pewny, że pojechali i nie będzie już ich widać.
Pięć minut później.
-Stary, chodź już można!
-Na pewno? Długo ich nie ma?
-Długo, powiedzieli, że masz zostać do jutra!
Mina Citka- bezcenna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to Żeście go zalatwili bez mydła....:))
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńMądre kotki ale im się nie udało....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńTylko przypadek o tym zadecydował :)
Usuńsliczna notka:))
OdpowiedzUsuń:)
Usuńhahaha:))) kot chodzi swoimi drogami...pies pilnuje samochodu;) jak się pakuję, to Reksio od razu leży przy torbie, żeby go czasami nie zapomnieć;))
OdpowiedzUsuńReksio jest jamnikowaty, więc powinien być już w torbie. Mieliśmy jamniora, on się pakował do torby, a jak go jednak nie zabierano to potrafił zamanifestować swoje niezadowolenie. Był taki wyjazd, została z nim kuzynka, mieszkała u moich rodziców, bo i bliżej do pracy, no i Batonem się zajmowała. Wyszła pewnego dnia do pracy, ale czegoś zapomniała, więc wróciła. Baton oczywiście obrażony, bo go z torby wypakowali.No więc wchodzi ci ona do mieszkania, a tam Baton na stole...leje do cukiernicy! :)
UsuńAga witam Cię po długiej nieobecności!!! Świetnie napisany tekst...pogaduszki między kotkami "bezcenne":))) Takie właśnie koty są...zgadzam się z Tarą, psy pilnują swego pana, a koty chadzają własnymi drogami:) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńGraszko witaj kochana :))) Koty rzeczywiście chadzają własnymi drogami, ale w domu to one większe psy od psa :), łażą za mną nawet ekhem jak na tronie chcę pokrólować ;)
UsuńZmyślne bestie;)
OdpowiedzUsuńBa! :)
UsuńChciały być sprytne no!
OdpowiedzUsuńI nawet były ;)
UsuńNiezła historyjka! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko zdjęć brakuje.
Ale Was nie tak łatwo przechytrzyć! :)))
Łatwo, łatwo :), po prostu kocio miał pecha...
UsuńFilemona to ja znam. A mnie kiedyś uciekł żółw .........
OdpowiedzUsuńSzybko uciekał? A na serio, znalazłeś go?
UsuńFajne kocie dialogi - "na cztery nogi" ;-)
OdpowiedzUsuńWiadomo koty to koty chodza wlasnymi drogami i /smutne to: przyzwyczajaja sie do miejsca a nie czlowieka...ale sliczne sa!
OdpowiedzUsuńA te Twoje mialy nie lada ucieche!
Serdecznosci
Judith
Judith możesz to między bajki włożyć, koty kochają człowieka jak psy, odkąd mam jedno i drugie to wiem na 100% :)
UsuńŚciskam mocno :)
Koty wcale się nie przyzwyczajają do miejsca. Gdyby tak było moje cztery tęskniłyby za którymś z siedmiu? sześciu mieszkań które razem przeszłyśmy. Dla nich jest ważne, że ja jestem.
UsuńPodpiszę się pod tym obiema rękoma!
UsuńA to sprytny kocur :))
OdpowiedzUsuńZawsze byłam zdania, że zwierzaki są bardzo mądre:)
OdpowiedzUsuńKoty już tak mają. Czasem przekombinowują sytuację.
OdpowiedzUsuńbidul, popsuli mu zabawę
OdpowiedzUsuń