2010/05/07

Męskość....

Spotkałam się ostatnio z poglądem, że mężczyzna przejmujący część obowiązków domowych to w ogóle nie jest facet! Upssss, Kochanie popołudniu przegląd techniczny :), muszę sprawdzić czy aby narządy Ci nie zanikają :)
Ponoć taki egzemplarz co to pomoże Ci przy odkurzaniu, to nie powinien siebie mienić gatunkiem męskim, generalnie amba, wstyd i profanacja. Taki prawdziwy to proszę Was na polowania jeździ, wojny internetowo-kulturalno-oświatowo-ęą prowadzi,ma dużo czasu bo wiecznie go widać w tej sieci i przede wszystkim ON utrzymuje rodzinę. Zapewnia jej byt! I żeby nie było ja tu personalnie do nikogo nie podskakuję, gdzież bym śmiała :D
Chciałabym tylko trochę przyjrzeć się temu tematowi.
Ponoć taka partnerka/żona/ukochana(niepotrzebne skreślić) to nawet nie chciałaby żadnej pomocy, tylko tak sama z tymi oknami, trzepaniem dywanów i wszystkimi tymi pierdołami z cyklu lekko, łatwo i przyjemnie sobie radzi, on tymczasem narąbie drewienek do kominka. Ona oczywiście w tym samym czasie wypieli cały ogród, nastawi trzecią pralkę, rozwiesi, a obiad pyrka się już od dwóch godzin i własnie dochodzi. Aha i ona się przy tym wszystkim realizuje i spełnia zawodowo, ale tak hobbystycznie tylko, bo utrzymać sama to ona się raczej nie zdoła.
Nie krytykuję, ok? Jeżeli coś obydwu stronom odpowiada, to nic mi do tego! Tylko tak sobie myślę, wysiadamy wczoraj z samochodu,z tyłu do zabrania zakupy. Męskie, czy nie męskie? Ja mam nieść jak ta arabka, czy on może mi pomóc? Zawsze mój kochany bierze te ciężary i wnosi do domu, bo to cholera chyba męska rzecz dźwignąć "cuś" na swoich barkach, ale, ale...może ja go na pośmiewisko wystawiam, zakupy? Żarcie? Przecież to rola kobiety! Stop! Z drugiej strony to łupy, łupy i już. Upolowali my żarcie, to niech mi je rzuci do stóp, w kuchni najlepiej, nie będę dźwigać przez całą chałupę! Stop! A może ja jakaś dziwna jestem? Niech on sobie lepiej w tym samochodzie pogrzebie, skoro lubi, albo niech w gniazdkach znowu pokombinuje, zrobi, zaliczy mu się pracy męskiej na pół roku i z głowy.
Jedźmy dalej, gdyby tak odpukać, tfu,tfu i na karaluchy urok, bo psy lubię, jemu się coś stało, to która z nas da radę pociągnąć dalej? Ja, której wystarczy do pierwszego z tej działalności, co to jej może hobbystycznie nie traktuję, ale żyję dzięki niej, czy takiej kobiecie uzależnionej finansowo? Naprawdę, nie ma śmiechu, pieniądze z ubezpieczenia czy innego dziadostwa kiedyś się skończą i jeżeli ona da radę kontynuować jego działalność to chwała jej za to, ale jeżeli nie ma uprawnień czy też umiejętności żeby to pociągnąć, to co? Nie mam żadnych skrajnych poglądów, wyskrobać bym się nie wyskrobała, bo zwyczajnie nie potrafiłabym i już, nie mam nic przeciwko traktowaniu mnie jak kobiety, z szacunkiem i całowaniem po rękach włącznie, parytety uważam za totalny debilizm, nie można narzucić kobietom, ze mają robić coś wbrew sobie, może nie wszystkie są drapieżne i chcą władzy i wejścia w brutalny świat "prawdziwych" mężczyzn. Te mające odpowiednią ilość ambicji i tak spełnią się i zawodowo i jako bojowniczki, bez zapisywania na papierze, że ktoś ma je za takowe uznać. Nie parytetami się to załatwi, bo my ich nie potrzebujemy.
I powracając do skrajności i popadania w przesadę, co w tym złego, ze ukochany pomoże w ciężkiej harówie, oboje pracujemy, każde z nas łoży na wspólny dom. Jestem kobietą, prąd omijam z daleka, ale w żelazku chętnie pogrzebię, bo mnie to ciekawi, bardziej cholera niż doprawianie zupy. Bo zupa jest nudna, odkurzanie jest nudne i robię to tylko ze względu na posiadane poczucie estetyki i chęć przebywania w ładnym i czystym otoczeniu, a nie dlatego, że czuje w tym jakąś misję :D, ok? Nie ze mną te numery! Łatwo wyrażać skrajne poglądy o męskości, będąc mężczyzną, bo wtedy, jak już się namierzy łanię, która się podda temu naporowi testosteronu, mamy wygodę i tyłka sobie nie zawracamy tymi pierdołami dnia codziennego, ale żeby ona czuła się spełniona, wmawiamy jej, ze jest ostoją i strażniczką domowego ogniska i tylko dzięki niej to wszystko funkcjonuje, w międzyczasie głaszczemy piękne nóżki jakiejś bardziej zbuntowanej przedstawicielki płci pięknej, takiej co to na żonę to się na pewno nie nadaje :).
Jestem babką, która i pomalować i dokręcić śrubkę potrafi, choć nie każdą, wtedy wołam ukochanego na ratunek, bo on zawsze da radę! I naprawi! I wiecie co, dla mnie to półtorej gościa i dwóch mężczyzn w jednym!

22 komentarze:

  1. Te podziały co męskie i co damskie. Dawno powinny zanikąć, moim skromnym zdaniem ;) Gotowanie? Damskie ? A kucharzami najlepsi są mężczyźni statystycznie. Więc, co mamy ich na siłę od garów odciągać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że ktoś Cię nieźle podkurzył swoimi "męskimi" poglądami na świat :))
    Dla mnie nie ma zajęć typowo męskich i typowo kobiecych. Jest to, co lubimy robić oboje, a oprócz tego On jest od dźwigania, gotowania, przykręcania śrubek i jeszcze wielu innych rzeczy. A kiedy trzeba to ja. I remont umiem poprowadzić i znam się na wielu technicznych sprawach, bo musiałam się tego nauczyć.
    A odkurzanie i zupa są nudne!
    I prasowania też nie cierpię! Najgorsze jest mycie okien, bo wymaga dużo siły :))
    Pozdrowionka!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe,mój mąż robi zawsze obiad w niedzielę i za każdym razem mówi :"Nie może ,to być...baba siedzi ,a facet gotuje":))
    też mu chyba tę męskość powinnam sprawdzić;)

    Aga ,ja też jestem taką babką jak Ty...majsterkowanie nawet wolę od garów...dzisiaj właśnie zdjęłam drzwi i se na nie coś nakleiłam;)
    trudniej je było założyć,ale dałam radę...Młody mi pomógł - stał i dyrygował:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wkurzył jak wkurzył, jeden ma takie poglądy, drugi inne, ja nie widzę nic uwłaczającego w tym,że mąż pomaga żonie, nie źle napisałam,że oboje prowadzą dom, szczególnie w sytuacji gdy oboje pracują. Tym bardzie, ze sama wiecie najlepiej, wiele z tych zajęć wymaga naprawdę sporej siły i jest zwyczajnie ciężką, fizyczną pracą, nudną jak jasna cholera. Iw ja też nauczyłam się wiele z tych rzeczy, które mężczyźni uważają za swoją domenę,
    nie czuję się "zchłopiała" :),że potrafię to czy tamto naprawić, wiem jak położyć panele, czy
    położyć tapetę (aktualnie jestem na etapie tapety fuj!), mało tego, mi to sprawia przyjemność, to dla mnie taka domowa "dekoratornia". Patrycjo daję wybór, jeżeli ktoś coś lubi, potrafi, to niech to robi. Fryzjerzy też są lepsi od fryzjerek (ponoć), a i kasę potrafią na tym zrobić! Momuś no sama widzisz i pytam czy to cokolwiek zaburza? Tobie korona z głowy spadła, a mężowi zbroja odpadła? Pozdrawiam całą Waszą rodzinę!

    OdpowiedzUsuń
  5. ...cudna analiza!!!!!!!!!!!!!!!!!Czytam i płaczę ze śmiechu!!!!!!!!Lusterko,moja droga Ago...lusterko...bo jakbym siebie czytała większością zdań tu napisanych-coś w tym chol...cia musi być!!!!! Nie można było lepiej.Sama bym tego inaczej nie sformułowała :)))))))Pozdrawiam :)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. I dobrze Aguś, bo miało być śmieszno, nie straszno :D
    Ja już od dawna powtarzam, żeś moim sobowtórem :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem tak.... umiem prawie wsio. Prawie, bo samochodu jednak nie naprawię, a on tak, ale odkąd zostaliśmy małżeństwem nawet mi w głowie azeby pokazywac mu, że zrobię jakąś męską robotę. A zakupy dźwiga, no chyba, że chory,bo.... jak mi kiedys powiedzial, kiedy chciałam mu siatę ując, że ludziska zza fieranek przyglądają sie i powiedzą, że zacvhowuje się jak jakiś basza. No więc ani mi w głowie ażeby mu to odkręcać. ***

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo trafne spostrzeżenia. Podpisuję się pod nimi czterema kopytkami:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ania ja mam nadzieję,że Twój mąż po polsku słabo czyta, bo się wyda :))))
    Mota czterema kopytkami Łani lekko zbuntowanej, jak rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O, nie :> Za faceta to ja w domu tyrać ani myślę. Mieszkamy razem i Potwór ma obowiązek część spraw wziąć na siebie - gary po sobie pomyć, sprzątnąć swój rewir, poprać i poprasować swoje ciuchy. Tyle lat robiłam wszystko sama, że od dłuższego czasu jest fifty - fifty. Niemęskie?? A to już nie nasz problem, Aguś, skoro babki zgadzają się na tyranie za wszystkich w domu. Lubią? Niech zaiwaniają. My się na to nie zgadzamy i nasi chłopcy wcale nie są mniej męscy od panów i władców, którzy w domu palcem nie ruszą; chyba, że chodzi o pilota od tivi :>>>

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedyś moja znajoma powiedziała mi tak w temacie "męskości":
    "prawdziwy chłop to ma umieć mnie porządnie zerżnąć, ale to za mało... musi umieć się znaleźć w każdej sytuacji, na przykład poradzić sobie z otwarciem butelki piwa, gdy nie ma nic pod ręką"...
    a potem dodała:
    "byle nie zębami, bo tego nie znoszę" :))))))...

    OdpowiedzUsuń
  12. Piotr, bez zapalniczki?
    Święte słowa Lucy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. też zapytałem wtedy o zapalniczkę, ale ona powiedziała, że "to tylko taki przykład był"... i że "chłop niekoniecznie musi palić"... za to pociągnęliśmy temat odkręcanych kapsli i czego są one oznaką :))))...

    OdpowiedzUsuń
  14. :)))), nie będę głośno mówić, bo by to utwierdziło mojego znajomego w przekonaniu, ze ma słuszne poglądy, albo nie...powiem tak, to dążenie do wygody ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. wygoda jest jak heroina... bardzo miła, sympatyczna, kochana wręcz... ale słaby osobnik się od niej uzależni... "odmęszczyźni" się... co w sumie oznacza to samo :)))...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tam zakupy też wniosę, ..... aha jeszcze sufit ostatnio pomalowałem ;o))

    OdpowiedzUsuń
  17. Piotr po pierwsze to inny wymiar męskości, w końcu kto najlepiej się zna na przykład na komputerach? No kto? Rzadko kobiety przecież :)
    Czart ja nawet zdjęcia pamiętam z tego malowania!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. no dobrze, a teraz deko poważniej, bardziej na temat posta... skoro "męskość" ma polegać na umiejętności poradzenia sobie w różnych sytuacjach, to logiczne jest, że bardziej męski jest gość, który potrafi ugotować obiad, zrobić pranie, posprzątać i zająć się dzieciakiem... w końcu bywają sytuacje zmuszające do tego, np. baba się pochoruje... albo on straci robotę, a jej się przypadkiem trafia znakomita fucha... w tym drugim przypadku zamiana "tradycyjnych" ról w domu wydaje się automatyczna... oczywiście może się zdarzyć, że ona wtedy robi wszystko, zaś on chla, a w przerwach "ma depresję"... inaczej nie może, nawet, gdyby chciał, bo go "chłopaki wyśmieją"... no właśnie... "chłopaki wyśmieją"... cóż to za facet, który ulega presji stada? :)))...

    OdpowiedzUsuń
  19. a na komputerach, jak się okazuje, najlepiej znają się dzieci i starsze panie na emeryturze... znam niejeden przykład :))))...

    OdpowiedzUsuń
  20. Piotr to co napisałeś, to kwintesencja tego o czym myślałam pisząc tego posta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale ostatnio znów malowałem (fotografa tym razem przy tym nie było). Jakiś czas temu przyszedł fachowiec który miał coś poprawić w kuchni, w domu był mój starszy syn. Spojrzał na ten pomalowany sufit i zapytał:
    - a kto to malował !!!????
    - ja z tatą
    - a to rozumiem i przepraszam ;O))

    OdpowiedzUsuń
  22. :DDD hehe, jednym słowem fachowa robota!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails