2010/01/21

Dawna sąsiadka.......

Ona chorowała już jakiś czas. Już było wiadomo, ze przegrywa tę walkę. Synowie jeszcze jakoś to znosili, on też, ale córka.... Tak bardzo jest z nią związana, cierpi, nie potrafi się z tym pogodzić.
Nieuniknione nadeszło. Córka wyglądała jak cień człowieka, jej nienaturalnie wychudzona twarz, naznaczona byłą niewyobrażalnym bólem. Ludzie myśleli: Została przecież z ojcem, on pomoże jej przetrwać najgorsze.
Zaraz po pogrzebie on kupił sobie samochód, zaczął bywać i używać życia. Jakby nic się nie stało i ktoś podarował mu wolność po latach więzienia. To prawda, nikt nie chce być sam, ludzie to zwierzęta stadne, każdy ma prawo do szczęścia. Tylko zapomniał i przestał widzieć, to co stanowiło jego całe życie do tej pory. Poczuł się jak młody Bóg.
I tylko zza firanki znajoma pani od dłuższego czasu obserwowała jego córkę, od dwóch godzin stała nieruchomo i tylko jej usta poruszały się, jakby prowadziła rozmowę z KIMŚ niewidzialnym. Zrobiła krok, stanęła,ludzie mijali ją obojętnie, niektórzy z zaniepokojeniem spoglądali w jej niewidzące oczy,a sąsiadka patrzyła. O znowu zrobiła dwa kroki. Stanęła.... kilkanaście metrów do domu szła kilka godzin. Tamten znajomy pan zapytał go pewnego dnia czy widzi co dzieje się z jego dzieckiem. Odpowiedział, ze ona ma leki i już, problem z głowy. A ona coraz bardziej zapadała się w chorobę, której najbliższy człowiek nie chciał dostrzec. Może nie umiał kochać jak należy, może kochał inaczej? Może ważniejsze były nowe podrywki? Przecież dawniej też nie radził sobie najlepiej, krzyczał i bił, denerwowały go bachory, to je wychowywał, niech znają mores.
A ona znowu wczoraj przystanęła pod domem i znieruchomiała, tamten pan chciał jej pomóc, spytał czy coś jej się stało, nie potrafił patrzeć obojętnie. Wtedy ona uciekła, a przecież znała go od urodzenia.
On ojciec (jak to dumnie brzmi) żyje pełnią życia, tylko czy prawo do własnego szczęścia i bycia z kimś, daje mu prawo do zapomnienia o własnym dziecku?
--------------------------------------------------------------------------------
P.S. Ta historia jest prawdziwa, ludzie nie potrafią patrzeć obojętnie na chorobę i cierpienie osoby, którą znają od lat, od małego dziecka. Ludzie...ale nie ojciec.

12 komentarzy:

  1. Straszne Aga, niestety często własny ojciec albo własna matka nie radzą sobie z życiem, z wychowaniem własnych dzieci. Mają problem ze skupieniem się na dzieciach, jakby to były obce im osoby. Bardzo mocno życzę tej dziewczynie, żeby ktoś ją wyrwał z tego stanu, bo na ojca to nie bardzo chyba ma co liczyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Iwuś straszne, wprawdzie ta dziewczyna jest dorosła, ale nigdy nie przestanie być jego dzieckiem, a przede wszystkim w tej chwili rozwija się w niej choroba psychiczna, jak tak stoi i nieruchomieje wygląda jakby popadała w katatonię. Moim zdaniem to taki stan depresji, który ciężko sobie wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie łatwo pomóc myślącym inaczej, tym bardziej, gdy nie można liczyć na pomoc najbliższych...

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie....i to mnie w tej sytuacji najbardziej przeraża. Pomóc Piotr-słabo, bo co zrobisz skoro ona ucieka jakby widziała Cię pierwszy raz w życiu. Tu gdziekolwiek zawieźć, leczyć i pocieszać powinna rodzina, dwóch braci, jeden żonaty,dzieciaty, drugi kawaler, ojciec, to mnóstwo ludzi, którym powinno zależeć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsza jest bezsilność człowieka z zewnątrz który nie może pomóc. Ale może można pomóc tylko jak ?? Ja bym spróbował bo to sie źle skończy !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że on chciał po prostu żyć dalej, mnie też analizowali po śmierci dziadka, a ja wiedziałam że nic nie zmieni bycie cieniem. U nas nie uznaje się w rodzinie żałoby..;) Życie jest za krótkie!Szkoda tylko córki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrycjo nikt mu nie odbiera prawa do szczęścia, napisałam to przecież, ale obok cierpi, nie źle powiedziane, popada w chorobę psychiczną jego dziecko i znikąd nie otrzymuje pomocy. To nie jest w porządku, żeby nie napisać mocniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykre. nie wszyscy potrafia kochac.... Czesto nie dostaje sie tego we wlasnej rodzinie, czego wiec wymagac od obcych; czasami bywa tak, ze obcy dadza nam wiecej uczucia i zrozumienia niz bliscy. Eh... zycie jest trudne i nieprzewidywalne. Mi sie wydaje, ze to kobietom przypadlo macierzynstwo, bo my kochamy dzieci bez zastrzezen. sa i wypaczone matki, ale to juz jakas nienaturalna rzecz. natomiast faceci... no coz inaczej do tych spraw podchodza. Szkoda, ze co niektorzy akurat tak, jak w opisanym przez Ciebie przypadku.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostawił ją samą ze sobą. To najgorsze, co może spotkać człowieka po stracie kogoś bliskiego. Właściwie to nikt nic zrobić nie może - chyba, że tatuśka mocno ktoś w łeb trzaśnie i przywoła do rzeczywistości. Leki - jasne; jeszcze trochę, a ojczulek słodki pożegna i córkę. Ciekawe, czy będzie miał wyrzuty sumienia :>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  10. Tatulek pozostaje niewzruszony na uwagi ludzi.Straszne...., ale myślę, że nie bardzo go to obchodzi.

    OdpowiedzUsuń
  11. To bardzo trudne. I tu dodam kolejny rozdział do twojego bestsellera ;)-znam podobną historię,ale tamtej dziewczynie pomógł własnie ktos zupełnie obcy.Swoją upartością,wytrwałością i cierpliwością...Porwał się z motyką na słońce,ale wygrał tę wojnę.Odważny był,przypłacił to wieloma usłyszanymi przykrościami(od wszystkich,od niej,od jej rodziny),ale wytrwał.Jedyny egzemplarz,który dał radę...Teraz nawet jej rodzina przyznaje mu rację,chociaż nie utrzymuja zbyt "rodzinnych" kontaktów...życie.Bywa zaskakujące.Pomógł i zniknął,a ona się teraz uśmiecha...

    OdpowiedzUsuń
  12. Okienko! Kiedyś sie okaże, ze ja i Ty to ta sama osoba w różnych wymiarach, a komunikować mozemy się za pomocą bloga. Wiesz co! To jest niezły pomysł na książkę,co?

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails