2009/11/03
Opowiem Wam swoją historię...
Urodziłem się jakiś czas temu, chyba rok? Mamy już nie pamiętam, wiem, że ostatnio chodziłem po okolicznych polach, szukając pożywienia i innych współtowarzyszy. Pewnego dnia zobaczyłem ją, stała sobie a obok biegał duży czarny pies.Jakoś nigdy się psów nie bałem i pomyślałem sobie, że do niej podejdę. Zagadałem miło, uśmiechnęła się. Przytuliłem się i wskoczyłem jej na ręce. Była ciepła i tak fajnie drapała mnie za uszkiem. Wzięła mnie do domu, dała jeść i pozwoliła zostać na noc. Podobało mi się. Rano jednak chciałem iść do moich znajomych. Pozwoliła. Biegałem sobie po okolicy, ale postanowiłem, że znowu ją odwiedzę. I tego pana i chłopca. Przysiadłem na schodkach przed domem i czekałem. Jak tylko przyjechali zabrali mnie do siebie. Tam już czekało na mnie jedzenie.... i nowa kuweta. Wiedziałem do czego służy, a jakże! Ciągle jednak tęskniłem za tym co za oknem. Oni dyskutowali co ze mną zrobić, pani dzwoniła do kogoś kto szukał jakiegoś kotka. A ja mogłem wylegiwać się na fotelu, takim fajnym, wiklinowym, super działa na moje pazurki. Powiedziałem jej, że zawsze będę do niej przychodził i może śmiało pozwolić mi wychodzić do przyjaciół. Fajnie było! I przyszedł ten dzień, nie pamiętam dlaczego bolało mnie oczko. Czy zrobił to kot, czy człowiek? Nie pamiętam, naprawdę. Wiem tylko,że nie miałem siły wrócić do nich przez 3 dni. A tak bardzo chciałem ich zobaczyć. Oczko bolało okropnie. Próbowałem odnaleźć drogę i w końcu znalazłem mój dom. Usiadłem na schodach i czekałem. Mijali mnie jacyś ludzie, ale to nie na nich czekałem. W końcu przyjechali. Pani jak mnie zobaczyła wyskoczyła z auta jak oszalała. Nagle zaczęła krzyczeć do Pana i wsiedliśmy do samochodu. Nie zabrali mnie do domu :( Jechaliśmy autem, a ja patrzyłem dookoła. Po pewnym czasie zobaczyłem pana w białym fartuchu. Dostałem zastrzyk i dalej już nic nie pamiętam. Obudziłem się w klatce, a ich nie było. Nie wiedziałem co się dzieje, nie miałem siły się podnieść. I nagle ich usłyszałem, weszli, mieli dla mnie ciepły kocyk, Pani miała mokrą buzię i uśmiechała się jakoś dziwnie. Pan dał mi swoją rękę i pogłaskał mnie, był smutny. Nie wiedziałem co ze mną będzie, ale oni mnie nie zawiedli i zabrali ze sobą do domu. Długo nie mogłem normalnie chodzić, miałem takie dziwne łapki, nie chciały mnie utrzymywać. Rano było już lepiej i obudziłem się strrrrasznie głodny. Miseczka nagle zapełniła się jedzeniem, bo przecież wiadomo, że jak kotek intensywnie wpatruje się w nią odpowiednio długo zawsze znajdzie się ktoś kto ją napełni. A Pani takim dziwnym głosem powiedziała, że i tak mam najpiękniejsze oczko na świecie. Teraz już nie idę do drzwi, jakoś nie ciągnie mnie do "przyjaciół". A moja Pani obiecała, że przywiezie mi super drapak :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I co, przywiozła ten superdrapak ?? Zdrówka życzę kocie jeden.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie,bo czeka na realizację zamówienia :). Mam nadzieję,ze do jutra będzie! Dziękuję Panie Czarcie, ja kot też zdrówka życzę!!!:D
OdpowiedzUsuńNo to poproszę o fotkę superdrapaka!!! może też sobie kupię :)
OdpowiedzUsuńA miałeś kupować obrożę moro :)
OdpowiedzUsuńOjejku, mam nadzieję, że i kotek i oczko już się mają dobrze! Zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńIw niestety oczko musiało być usunięte, powieka zaszyta, rana ładnie się goi. Na szczęście drugie zostało i jest zdrowe.
OdpowiedzUsuńOJ kocie,kocie!!!Znalazłeś sobie super rodzinkę!!! Takich "panów i pani" mało któremu kotu się udaje dorwać ;)) Miałeś szczęście kociaku jeden i bardzo dobrze,że pozwoliłeś sie im wziąć do tego w białym fartuchu.Z bolącym ikiem nie ma żartów jak widać...
OdpowiedzUsuńJak widać każdy kot chory znika(jak ma możliwość) na trzydniówkę,bo próbuje sam się leczyć.Dopiero kiedy nie daje rady szuka pomocy u swoich wybrańców,bo wie,ze ją otrzyma.I bardzo dobrze :) Zdrowia zycze kocie! :))))
Oj kocie, kocie :) Ja tylko dopiszę dobrze, że wróciłeś na czas. Okienko kochana Ty chyba zostaniesz moim kocim ekspertem.
OdpowiedzUsuńNasz Elvis nie widzi na prawe oko. Udało się uratować gałkę oczną bez zaszywania powieki, ale wiem, że kociamber ma inne widzenie - nie widzi głębi. Kochany jest to to kot niemożliwie - mamy w domu jeszcze dwie kocie dziewczynki i Elvis-kastrat je obie kocha - one go też zresztą, bo po operacji ucha myły go codziennie... :*:*
OdpowiedzUsuń:) U mnie jest piesica Sara, Miau uwielbia się do niej tulić, boję się tylko co będzie jak złapie ją za ogon a mnie akurat nie będzie :)))
OdpowiedzUsuń