2009/11/09
A ja?
Dzień dobry! Ostatnio to jakieś szaleństwo. Wszyscy zajmują się kotkiem, a ja przecież byłam pierwsza!!! I też Wam chciałam o sobie opowiedzieć. No prawda jest taka, że jestem trochę zazdrosna. W końcu jak to? Miau może, a ja to nie?
Pamiętam ten dzień, kiedy poznałam Agę-moją panią, przyprowadziła mnie Kasia, to siostra cioteczna mojej pani. Byłam wtedy bardzo smutna, bo po 3,5 roku moi dawni państwo oddali mnie swojej koleżance, właśnie tej Kasi. Niby nie mogli się już mną zajmować, bo musieli zmienić mieszkanie. A ja przecież cały czas byłam wierna i słuchałam się ich jak mało kto. W każdym razie jak pierwszy raz zobaczyłam panią to nie wiedziałam jeszcze, że u niej zostanę. Na wszelki wypadek trzymałam się Kasi, no bo co ja jestem zabawka, żeby tak mnie oddawać i oddawać? No i byłam bardzo smutna. Kasia w tym czasie trochę mieszkała u mojej Agi i tak zaczęłyśmy się poznawać. W domu był jeszcze Maciek, to syn mojej pani. Wtedy był jeszcze mały, bo teraz to już ledwo z dołu widzę gdzie on się kończy:). Przytulał mnie mocno i pocieszał. I cieszył się, że jestem z nimi. Pewnego dnia pani powiedziała Kasi, że nie wolno z psa robić wariata. Że niby ze mnie? Wariata?? I powiedziała, że chce abym już nie musiała zmieniać domu i że u niej zostaję. Bardzo długo nie mogłam uwierzyć, że mam dom. Na wszelki wypadek jak wychodziłam z panią na spacer, to nie odstępowałam jej na krok. Pani śmiała się nawet, ze nigdy nie widziała takiego psa "przynożnego". No, ale ja już swoje wiedziałam i postanowiłam, że nie dam się już oddać nikomu! Poznałam też rodziców mojej pani, dziadków Maćka, jejku jak oni się cieszyli, ze jestem! Naprawdę, ludzie są jednak mili. Mieszkał u nich Baton, taki jamnik, duży, brązowy przystojniak. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Teraz Batona już nie ma, pani mówi, ze poszedł za tęczowy most. Po co on tam poszedł? Przecież było mu tak dobrze? Nie mógł zostać? Mama mojej pani mówiła, że zabrał ze sobą ukochaną rybkę-zabawkę, tą samą, którą dostałam od mojej pani, a on mi ją podwędził:). Pani goniła go po podwórku śmiejąc się w głos i krzyczała: "Oddawaj rybkę złodzieju", ale chyba nie mówiła tego poważnie, bo była bardzo wesoła jak to krzyczała. I tak rybka została u Batona, a teraz poszła razem z nim .
Niedługo po tym jak pani pozwoliła mi ze sobą zamieszkać poznałam pana. Ale to daaawno było. Pamiętam jak zobaczyłam go pierwszy raz, to zabrali mnie na długi spacer nad Odrę. Rzucał mi patyczki i pomyślałam sobie, że mógłby z nami zostać, bo jest fajny. I wiecie co? Został!
Pewnego dnia, siedzieliśmy u rodziców mojej pani i przyjechała jej siostra z mężem, bardzo, bardzo ich lubię, bo zawsze są dla mnie dobrzy i chyba mnie kochają, tak mnie tulą!!!! Ale ja o czymś innym..... przywieźli psa, to znaczy dziewczynkę tak jak ja, jejku, wystraszyłam się, że teraz to pani mnie odda, a weźmie sobie tego nowego pieska. Wskoczyłam szybko na jej kolana i zaczęłam płakać i prosić ja żeby mnie nie oddawała. Przytuliłam się też do mojej Halinki, niech mnie broni!!!!
A one wytłumaczyły mi, że nikt mnie nie odda i, że to moja siostra. Od tego dnia mam siostrę tak jak moja pani!!!!
CDN.......
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale słodka z Ciebie psinka, trochę podobna do mojego pieska :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nikt już Cię nie odda, bo Twoi Państwo Cię bardzo kochają!
A oczy Ci błyszczą jak kotu.
OdpowiedzUsuńBo ja jestem taka czarna,że pani mówi, że na zdjęciach ledwo mnie widać :)))) i tylko te oczy mi świecą!
OdpowiedzUsuńNo z Sarą to znamy się już z widzenia ;)))))
OdpowiedzUsuńA jakże!!!
OdpowiedzUsuń...kolejna cudna historia psiej prawie niedoli zamienionej w szalone ciepełko domowe.Psiunia z sercem i historią podobne do mojego Lolka ;)))Też Bardzo przynozny ;))Nie martw się psiunia,Kot twojego miejsca nie zajmie.Najwyżej się nim podzieli ;))
OdpowiedzUsuńNo pani też tak mówi, ale ja i tak jestem zazdrosna :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia :) Zwierzaki są urocze - wierne i kochające bezwarunkowo. Kto mówi, że kot i pies nie mogą być razem, głupoty gada. Wygłaskaj ode mnie swoje futrzaki :)):*
OdpowiedzUsuńNo jasne, ze mogą być razem, kocię to nawet na dworze broni Sary przed natrętnym małym psiakiem, no ubaw po pachy!!! Wygłaskane!!!!
OdpowiedzUsuńA jak się mają rybki ??
OdpowiedzUsuńśliczny pies :) z resztą dla mnie każdy pies jest śliczny i kochany :)
OdpowiedzUsuńOj dla mnie też :)))
OdpowiedzUsuńCzarcie rybki ok! Pływają, tfu,tfu,tfu nic ich nie trapi :)
Fotel zaanektowany :)
OdpowiedzUsuń