Na naszej klatce wisi kartka "Kulturalnych ludzi zamykanie drzwi nie trudzi". Bo my bardzo kulturalna klatka jesteśmy, sami sprzątamy, dbamy o ogród wokół domu, mamy swój własny, to się wykazujemy. Nawet własną studnię mamy, niby do podlewania ogrodu, ale z niej nie korzystamy, bo się nam pompy instalować nie opłaca (sic!). Generalnie pełna kultura, każdy ma porządną pracę, zajebiście w mieszkaniu i swoje miejsce parkingowe.
Ja pierdziu, jest tak kulturalnie, ze hej! Nawiązujemy też dobrosąsiedzkie stosunki,
a nawet przyjaźnie-" Ty jesteś moją najlepsza przyjaciółką"- szlochała sąsiadce w rękaw." Daj buzi"- cmok na przypieczętowanie. A później chodzimy do innych i przekazujemy te wszystkie zdobyte tajemnice, pełna kulturka, temu spod F o tych spod E. Tej spod E o tych spod F i B. Kulturka jest się z czego pośmiać i można poczuć się lepszym od tego czy owego. A jak komuś nie pasuje to wypad! Będzie wrogiem, choć był "przyjacielem". Wtedy idzie się na jego piętro, puka do sąsiadów i mówi, że on ten wróg jest taki i owaki, że jeszcze tylko jedno mieszkanie trzeba przekonać, żeby ich nie lubili. I już, będzie kulturka. Można też napierniczać muzyką do trzeciej w nocy, w końcu taka kulturka, ze nikt nie ma prawa spać, kiedy inni chcą się bawić, kulturalnie, jak w klubie nocnym, włączając w to natężenie dźwięków. Tylko jak daleko można zajechać na dwulicowości?!
A żeby nie było smutno i mało optymistycznie, to opowiem Wam jeszcze jedną historię.
Chorwacja, mała wyspa Rab. Byczymy się na tych niewielkich połaciach plaży, obok Czesi,przekonani, ze nikt ale to nikt dookoła ich nie rozumie. Jeden z nich ogłasza na cały regulator "Oj, smerdnąłem sobe"!
Dzisiejszy wpis inspirują Scenki i Ania.
Fajny klimacik z pelna kulturka:)))
OdpowiedzUsuńKulturka w dzielnicy musi być! :))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne!
p.s. może spróbuj Chrome, u mnie więcej!
No po prostu jak w dużej rodzinie, z która najlepiej wychodzi się zdjęciu:)
OdpowiedzUsuńPowinniście jeszcze mieć pod klatką budkę z księdzem spowiednikiem, do kompletu :D
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, że to było na plaży, a nie gdzieś w pomieszczeniu :)
OdpowiedzUsuńobecnie nie zawieram bliskich znajomości z sąsiadami z za płota,wcześniej mieszkając w bloku tez jedynie uśmiechnięte dzieńdobrypanisąsiadce.Natomiast mieszkając w bloku od maleńkości faktycznie były rodzinne klimaty.Same ciocie i wujkowie i pomoc i na dobre i na złe.
OdpowiedzUsuńp.s. Aga toć to rzucam jedzenie,zaczynam picie
hehehe,bo Polacy są bardzo "kurturarni":D
OdpowiedzUsuńKocham takie klatki, ba, sama w takiej mieszkam. Sąsiadowi świeci w okno światło od klatki zewnętrzne, więc co chwila tłucze żarówki, a co tam że ludzie wracają z pracy i nie widzą nic. jak dostaną w mordę to nie wiadomo komu dziękować...;/ A trafienie do zamka o to cudo !
OdpowiedzUsuńAga - pięknie opisałaś naszą klatkową rzeczywistość, z takim wdziękiem i humorem, że chyba Wiech by się uśmiechnął. W naszej klatce też pełna kultura...tylko tych nowo zasiedlających:)) My stara wiara sąsiedzka mamy mniej kulturalne nawyki, takie trochę z innej epoki i z tamtymi nie "trzymamy":))) Buziole Ci przesyłam za świetny tekst!
OdpowiedzUsuńA mówiłam, że fałszem podszyta ta przyjaźń... napisałabym więcej, ale nie jestem, jak ona i tajemnic innych nie wyjawiam szerszemu gremium :) Ooo!
OdpowiedzUsuńWłaśnie...na dwulicowości niektórym się udaje daleko zajechać,a my-biedni,uczciwi i z sumieniem obywatele...możemy tylko się poprzyglądać...To tyle na "wesoło". :))) A poważnie...nie mam więcej do dodania niż ty w tej chwili:)))
OdpowiedzUsuńhihi, pokaz mi , jakich masz sąsiadów, a... Nie nie powiem ci kim jesteś, ale powiem, jak ci się mieszka ;)
OdpowiedzUsuń