Dzień zaczął się jak zwykle zimową porą. Najpierw zadzwonił budzik, miałam ochotę pieprznąc telefonem o ścianę. Za oknem rozciągał się zachęcający do wstawania mrok. Otworzyłam kanały słuchowe, dobiegł mnie miarowy stukot kropel deszczu. Kap, kap, kapało usypiająco. Wyłączyłam budzik i obiecałam sobie solennie, że jeszcze pięć minut i wstaję.Taaak. Piec minut wydłużyło się do pół godziny, jak zwykle zimą. Półprzytomna poczłapałam do kuchni, zaparzyłam kawę i dopiero wtedy otworzyłam jedno oko. Dobrze, że otworzyłam, bo koteczek, Citek znaczy, raczył przypałętać mi się pod nogi o mało nie powodując u mnie uszkodzenia szczęki w postaci wybitych dwóch jedynek, a kto wie może i dwójek?Po pierwszym łyku zrobiło się normalniej, otworzyłam drugie oko, sięgnęłam po lusterko i kosmetyki, pamiętaj o światełku w akwarium powtarzałam sobie w myślach. Kup do cholery w końcu fafnasty wyłącznik czasowy, dodałam po chwili, jak zwykle przekonana, że popołudniu i tak nie będę o tym pamiętać. Z tymi wyłącznikami made in China,dostępnymi w Castoramie czy innym Obi to ciekawa sprawa. Wyglądają bajerancko, mają elektroniczny wyświetlacz i możliwość programowania różnych godzin włączenia urządzenia, również w różnych dniach tygodnia. Na tym ich bajeranckość się kończy. Jako, ze po paru dniach :
-wyłączają się o zadanej godzinie,albo i nie.
-włączą światło punktualnie, albo nie.
Takie świetne urządzenia robione małymi chińskimi rączkami, trochę jak ten dobrze wychowany pies, co to do niego mówisz: Idziesz, czy nie? A on idzie, albo nie.
Jako, że wstałam później, jak zwykle zimową porą, pisałam już? To i czasu miałam mniej na zaliczenie wszystkich obowiązkowych punktów porannych, a tu już Sara patrzy błagalnie na drzwi. Poleciałyśmy, ona na czterech, ja na jednej nodze, kto do cholery wymyślił, że na jednej nodze ma oznaczać szybciej?!
Siku, kupa, leje, dom. Torebka, parasol, zamknąć drzwi i na przystanek! Stoję, czekam, autobus raz na pół godziny, stoję, czekam, leje. Jadą samochody, każdy grzecznie omija kałużę naprzeciwko przystanku. Czekam, leje, sruuuuuuuu, czuję jak błoto zalewa mi włosy,rozpięty płaszcz, żakiet, bluzkę pod żakietem, spodnie i buty.
O żesz ty* w mordę walony kutafiejcu czerwononosy w za dużym jak dla ciebie* Tirze! Ty ślepoto kurza i niedorobiona, ograniczenie prędkości do 40-ski na osiedlu, gdzie chodnik jest tylko z jednej strony ulicy, jest zrobione w jakimś celu! Jakbyś jechał normalnie, nie stałabym teraz jak ten dalmatyńczyk, lżąc na czym świat stoi.
Obyś nie ściągnął nigdy z drogi, żadnego niewinnego dziecka, tego naprawdę ci* nie życzę, za to posyłam ciepłe i szczere życzenia kontroli drogowych co 15 kilometrów, mandatów co drugi dzień i szybkiej utraty prawa jazdy!
* Chyba nie myślałeś, ze będę do ciebie pisała z dużej litery patafianie?
Kutafon jeden !!!! Typowy facet wszystko i wszystkich ma gdzieś kierowca bombowca !!!!!
OdpowiedzUsuńteż mnie tak jeden kutajec załatwił, miałam mokre buty, włosy i płaszczyk... lecz co go obchodzi jakaś dziewczyna ... przecież kałuża to nie jego wina! Kiedyś zamienią się te cudne role to ja będę spritem i go zaświergolę!!;) życzę Tobie tego samego:)
OdpowiedzUsuńhahaha:D bidulo:))
OdpowiedzUsuńjuż wiem co mamy stycznego - poranny humorek;)
i sorki za rechot ,ale tak ,to opisałaś ,że nie mogłam się powstrzymać:D:D
A rechocz na zdrowie :), jakbym to inaczej opisała, to by się zawałem skończyło :))))
OdpowiedzUsuńDroga Łowiczanko, wezmę sobie pręta, jak on mnie ochlapie, to ja go po piętach, albo karoserii ....
Fire kutafon jakich mało, nawet nie, ze facet! Cham zwyczajny! Znamy przecież miłych facetów, nieprawdaż?!
...i dlatego ja mam ochotę nosić w kieszeni(lub innym urzędzeniu przyboczno-podręcznym) kawałek cegły lub kamienia!!! :)))))
OdpowiedzUsuń"Kocham"takie poranki po prostu.Do tego stopnia,że jak mi się takowy zdarza,to już z okolic domu,podwórka się nie ruszam w miarę możliwości
hahahah bardzo przygnębiający dzień wiosenny-pomijam patafiana.
OdpowiedzUsuńSyn drugorodny zapytał raz kolejny,dlaczego śmieję się do monitora aż tak
... tez kiedyś taka jedna załatwiła, Ale przysięgam że niechcący i że przeprosiłam i nawet chciałam za pralnie zapłacić;)
OdpowiedzUsuńO .... bym napisla bardzo brzytko bo mam alergie na takich kierowcow....
OdpowiedzUsuńi oby jego wojaze zawsze konczyly sie takim opisem jak twoj ( bo i mnie ciut rozsmieszyl - znaczy nie to twoje "nieszczescie" tylko sytuacja ;) ) a nie tak jak sama na pisalas na koncu ....
Dziewczyny spoko śmiać się należy, bo inaczej się jeszcze dodatkowo załamię, ze nie powinnam do klawiatury zasiadać :)
OdpowiedzUsuńNivejko :D ale wymyśliłaś, jakby mnie tak każdy chlapiący miał przepraszać, to jakie korki by były!!
Ale ciuchy były do wymiany, no i do pracy dojechałam później :/
No fakt, kutafon i patafian w jednym. Jak ja rozumiem takie poranki. SSSStraszne:)
OdpowiedzUsuńha! dzięki "Macierzyństwu bez lukru" właśnie odkryłam kolejny blog, który zamierzam pochłonąć w całości :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPanna z Miśni i wzajemnie :)P.S. Bądź łaskawa :)
OdpowiedzUsuń