2009/10/13

Nie wiem kiedy to skasuję…

Młody był już wykąpany. Najedzony. Szykowała go do spania. Kręciła się jeszcze po mieszkaniu, myśląc o czekającym ją jutro egzaminie. Niełatwo było połączyć naukę i wychowywanie malucha. Ale dawała radę, rodzice jak zawsze jej pomagali. I nagle dzwonek do drzwi. Wyjrzała przez wizjer.

A ten tu czego?- pomyślała widząc za drzwiami robotnika, który parę miesięcy temu miał z drugim kłaść u niej w łazience kafelki. Miał…. Bo suma sumarum pożarł się ze wspólnikiem tak bardzo, że tamten nawet nie chciał zabrać jego narzędzi po skończonej pracy.

-Niech sam sobie przyjeżdża-powiedział- nie będę mu woził. Tak mnie wkurzył, że nawet nie chcę go oglądać. Znieś je do piwnicy ….

-Ok.- powiedziała wtedy, rozumiała, w końcu zostawił go z ta cała robotą w tydzień po rozpoczęciu.

Zerknęła na zegarek, dochodziła dwudziesta. Westchnęła cicho i otworzyła drzwi.

Otworzyła.. i jakiś wewnętrzny głos krzyknął w niej-NIEBEZPIECZEŃSTWO!!!! Wystraszyła się tego głosu, ale pomyślała, niezła wariatka z Ciebie, daj spokój.

Tamten uśmiechnął się i oświadczył – Przyszedłem po swoje narzędzia.

-Jasne-powiedziała- ale teraz nie mogę ich panu wydać, są w piwnicy, dziecko po kąpieli właśnie ma iść spać. Dlaczego nie powiedziała mu, żeby przyszedł jutro?????

-Zaczekam- oświadczył. Zrezygnowana wpuściła go do mieszkania, poprosiła, żeby zaczekał w kuchni. Zamknęła drzwi do pokoju, położyła się z maluchem. Marudził trochę, nie mógł zasnąć. Zdenerwowana spoglądała na zegarek, minęła prawie godzina. W końcu mogła wyjść z pokoju. Cichutko zamknęła drzwi….

Weszła do kuchni i ją zmroziło. Tamten siedział przy stole, na którym stała butelka wina!

-Napijesz się? Specjalnie przyniosłem.

-Proszę??? – o co tu do cholery chodzi?- pomyślała.

-Wiesz dawno już chciałem z tobą porozmawiać. Bo wiesz ty jesteś sama. Mógłbym się tobą zaopiekować.

-????!!!!

-Mogłabyś zostać moją kochanką, tak sobie pomyślałem. Podobasz mi się odkąd cię zobaczyłem.

Tak? Cholera nigdy nie zauważyła, nigdy nie rozmawiali o niczym innym co wybiegało poza remont łazienki. On był ojcem dwójki dzieci, młodsze urodziło się parę miesięcy później niż jej . I kto do cholery upoważnił go do mówienia do niej na ty? I o co tu chodzi? I co to do jasnego gwinta ma być? Młoda dziewczyna z dzieckiem to jakieś kuriozum w dzisiejszych czasach? Może być traktowana jak towar na sprzedaż? Wściekła się… ale najgrzeczniej jak tylko potrafiła spytała:

-O czym pan w ogóle mówi? To jakiś żart? Przepraszam, ale ja jutro mam egzamin. Idźmy już po te narzędzia, bo chciałabym już położyć się spać.

-Jasne -powiedział- widzę, że się totalnie wygłupiłem.

- No spokojnie, już o tym zapomniałam. Idziemy?

-Tak.

Nawet kiedy zamykała drzwi do piwnicy, coś jej nie grało.

-Zostawiłem kurtkę na górze, muszę wrócić.

-@###$%!##$&!!!

Wszedł do mieszkania i zaczął:

-Strasznie się wygłupiłem.

-Ależ skąd –kłamała-naprawdę nic się nie stało….

Idź już do cholery!!!! Spierdalaj z mojego domu-nerwy miała już na postronku…. Tak brzydko sobie myślała.

Skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Patrzyła na niego. Zaraz. ZARAZ!!!! To nie te drzwi. Otworzył pokój w którym spało dziecko.

Stanął tyłem do niej. Odwrócił się, sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki.

-No skoro nie chcesz to patrz!

ŚWIAT SIĘ ZATRZYMAŁ….. zobaczyła nóż w jego ręku, jej własny nóż, z jej własnej kuchni. Biegła do niego, to był najdłuższy bieg w jej życiu. Zamachnął się, celując w szyję dziecka, nie zdążył, wpadła na niego, przewracając go na podłogę. Chwyciła nóż.

-RATUNKU!!!!!!!-krzyczała rozpaczliwie, licząc na te cienkie ściany oddzielające ją od sąsiadów. POMOCY!!!

-Zamknij mordę, bo zabiję ciebie i dziecko-wysyczał jej do ucha. Miał oczy jak wariat. Zamikła….

-Puść ten nóż- powiedział, bo ciągle trzymała ostrze w dłoni.

-Nie! Nie puszczę dopóki nie przysięgniesz, że nic nie zrobisz.

-Puść- zaczął obracać ostrze w jej zamkniętej dłoni, trysnęła krew.

-Puść ten nóż.

Nie mogła, płacząc powiedział mu, że zrobi wszystko.

-Rozbieraj się-wrzasnął.

-Nie zrobię nic dopóki będziesz grzeczna,chciałem po dobroci.

Myśl, kurwa myśl!!! To wariat!! Myśl!!!

-Wiesz, ja kłamałam. Ale nie chciałam nic mówić, bo wiedziałam, że masz rodzinę. Nie mogłam ci powiedzieć, ze mi się podobasz. Jak by to wyglądało?

Patrzyła na niego…. Zaczął słuchać, uspokoił się trochę. Odłożył nóż.

-Rozbieraj się –wysyczał.

-Ok.- ściągnęła sweter- ale najpierw pozwól mi uspokoić dziecko, a później jestem tylko dla Ciebie. Rozebrał się do majtek. Wsadził w nie rękę, wyraźnie się pobudzał. Nie wierzył do końca, zaczęła gadać cokolwiek, byleby słuchał… myśl, kurwa, myśl………..

Gadała, nieważne co, grunt, że słuchał, że łechtało to jego ego. Pieprzone ego, popieprzonego samca, pana świata stworzonego przez Boga aby górować nad kobietą…

I nagle zaczął jej opowiadać, jak to zaplanował. I tę kłótnię ze wspólnikiem i to, że po paru miesiącach się zjawi po swoją własność. I co zrobi, kiedy się zgodzi. Oraz co zrobi gdyby nie chciała. Zaplanował każdy szczegół…. Słuchała go przerażona…..równocześnie rozmyślając co może się stać,kiedy chwyci dziecko na ręce i skoczy z balkonu. Pierwsze piętro. Ma szanse? Kurwa na połamanie nóg najpewniej. Niewiadomo co stanie się dziecku. Nie….

Może walnąć go tym żelazkiem, którym jeszcze parę godzin temu prasowała bluzkę na jutrzejszy egzamin? Egzamin, jakie to nierzeczywiste, normalne. Czy doczekamy rana? Spojrzała na synka. Płakał rozpaczliwie, krew lała się z jej poranionych rąk, była wszędzie.

Myśl,kurwa,myśl. I gadaj do niego. Jego samcze ego ciągle potrzebuje podbudowania….

-Muszę zrobić herbatę,inaczej nie uspokoję dziecka…

-ok,rób.

-Pomożesz mi jest gorąca. Wystudzisz? Ja w tym czasie postaram się go uspokoić,a później jestem już twoja- mówiła, czując obrzydzenie….

Poszedł, teraz,nie widzi . Dziecko na rękach,uspokajaj go głośno,niech słyszy. Do drzwi. Zamek na górze. Cholera usłyszał!!! Odwróciła się od okna i spojrzała na niego wyglądającego z kuchni, ciągle zaabsorbowana uspokajaniem młodego. Rzucił okiem na drzwi… Ufff nie zorientował się, tak szybko uciekła do pokoju. Teraz !!! Rzuciła się do drzwi, przekręciła klucze…. Młody na rękach. Ryknął i rzucił się do drzwi. Przytrzasnął ją, próbując wciągnąć do srodka, ale ona już prawie była na korytarzu i już krzyczała rozpaczliwie. Udało jej się wyszarpnąć i już zbiegała na dół. Po kilku godzinach niewoli . Żaden sąsiad nie wyjrzał na klatkę…był styczeń,noc,wybiegła na podwórko.On nie zdążył sie ubrać… Krzyczała, do rodziców było 50 metrów, biegła przez podwórko, zanim dopadła bramy na dole była połowa jej dawnych sąsiadów z bloku. Wpadła do rodziców. Płacząc zdążyła tylko powiedzieć- Ten chuj chciał mi zabić dziecko! Mama zaczęła się kręcić w kółko. Tato wrzeszczał – Czy coś jest dziecku???!!! –patrzył z przerażeniem na zakrwawionego z dołu na dół wnuka. –Nie to krew z moich rąk-powiedziała. _policja,pogotowie już krzyczał do słuchawki ojciec! Gdyby tylko miała telefon, ale w 95 to jeszcze łaskę tpsa robiła. Pierwszą komórkę kupiła dwa lata później..…

W dwie minuty byli na miejscu. Ręce do szycia,zabieramy panią do nas. Policja już pędziłą na poszukiwanie….Otworzyła drzwi i wyszła do karetki, po drodzę towarzyszyły jej kamery programu…jakiegoś tam. Jej? W końcu to głównie w melinach kręcą te swoje materiały. Ona jutro, nie… dziś ma ten swój egzamin!!!

Do dziś nie cierpi facetów patrzących "za bardzo", "dziwnym wzrokiem".

Leczyła się 10 lat. Tony antydepresantów,leków przeciwlękowych i uspokajających.

Do mieszkania weszła po 3 miesiącach, każdego wieczoru jej rodzice lub znajomi byli przy sprawdzaniu mieszkania przez nią. On mógł się schować nawet w kuble na śmieci…absurd? Może absurd,ale bała się,że on się zmieścił do szuflady na sztućce i wyjdzie zaraz jak ona zaśnie. Nie mogła więc zasnąć…. Nie spała. Chodziła z nożem po mieszkaniu i zaglądała w każdy kąt.

A jego pierwsze słowa na przesłuchaniu brzmiały: Ona mnie sprowokowała…..

20 komentarzy:

  1. Przypomniałaś mi, że istnieje zło w czystej postaci i nie jest to tylko fikcja filmowych scenariuszy. Zimny prysznic łez...

    OdpowiedzUsuń
  2. Straszliwa historia! Jak dobrze, że ... właściwie to nic nie jest dobrze. Dobrze chociaż, że nie stało się jeszcze gorzej! I że okazała się tak dzielna, tak myśląca w tych najstraszniejszych chwilach. Wspaniała dziewczyna!

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak ..., myślimy, że jak będziemy w porządku, to i świat taki dla nas będzie. Coś w tym jest, jednak są takie cholery co żerują na naiwności ludzkiej, w necie jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lorneto,to o niej czy o tym !%#^%@#@&? Twoje komentarze często nie są jednoznaczne :)
    Iw -straszliwa i niestety prawdziwa jak jasna cholera....
    Kogucie -tak to było zło w najczystszej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  5. najgorsze jest to że nigdy niewiemy gdzie sie tego zła spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
  6. I, że wydaje nam się, że trzeba na to jakoś zasłużyć, np. zadawać się z jakimś szemranym towarzystwem....

    OdpowiedzUsuń
  7. Pieprzony gnój!!! Jezu, jak sobie przypomnę to krew się we mnie gotuje i wyć się chce:(((
    Lorneto, apropos czego komentarz o żerowaniu na naiwności ludzkiej w necie?? Czyżbyś nie wierzyła w prawdziwość tej historii?? To zapraszam do zapoznania się z programem w stylu kroniki policyjnej, który leciał te naście lat temu w tv4, na pewno gdzieś w archiwach telewizji znajdziesz i obejrzysz, jak wyglądała ona z pociętymi dłońmi...zakrwawiła całe schody, schodząc do karetki. Ja to pamiętam, niestety doskonale. A ona? Ona jest dla mnie najdzielniejszą kobietą na świecie. Boso, zimą, w środku nocy, zakrwawiona, zastraszona, z małym dzieckiem na rękach biegła przez podwórko, mając nadzieję uratować przede wszystkim szkraba. Sobą martwiła się najmniej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety historia jest prawdziwa i jest częścią mojego życia. To prawda. Skoro już Magda to napisała, to mogę to napisać wyraźnie. Był też artykuł w Wieczorze Wrocławia bodajże Lornetko....no chyba,ze źle odczytuje Twój komentarz.... Nie napisałam na blogu nieprawdziwego posta, każdy może być conajwyżej subiektywny,bo opisuje moje przeżycia i spostrzeżenia,ale żaden nie zawiera kłamstwa.
    A fikcję- jeżeli zamieszczę podpiszę wyraźnie dopiskiem "fikcja literacka". Mimo wszystko uśmiechu....
    A policjant, który prowadził sprawę powiedział: Gdyby to ode mnie zależało, postawiłbym go pod ściana i...
    Iw powiedział też też to co Ty napisałaś. Ponoć w całej tej sytuacji zachowałam sie najrozsądniej jak mozna było, dzięki temu ....no zresztą....każda z Was zrobiłaby to samo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż... chodzi mi o to, że staramy się być dobrzy, być w porządku wobec siebie, życia, ludzi i myślimy, że w ten sposób inni też tacy wobec nas będą. Niestety, możemy natrafić na tzw krwiopijców, co to wykorzystają. Jeszcze coś nie rozumiesz, czy trochę się zastanowisz?

    OdpowiedzUsuń
  10. W porządku, tak początkowo odebrałam tą wypowiedź. No i taką miałam nadzieję. Sama jednak przyznasz,ze zupełnie jednoznaczna nie jest.
    Miłego ! EOT.

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmm, a gdzie tu w historii z posta net występuje? Widzisz następnym razem, jak będziesz chciała coś napisać, to po prostu napisz bez owijania w bawełnę...bez tych drzwi awaryjnych, które sobie zostawiasz, żeby móc się wykaraskać z niepopularnej opinii. Może właśnie Ty się zastanów nad chociażby sensem zdania, które składasz. Dwuznaczność w wyrażaniu opinii jest bardzo passe :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Aga, moja wypowiedź jest jednoznaczna, tak jak i wszystkie. Problem w odbiorze: widzimy to, co chcemy widzieć i słyszymy to, co chcemy słyszeć, ludzi też odbieramy tak jak chcemy, na swój sposób i użytek. Przy okazji dziękuję za miły komentarz do mojego słoneczka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie zrozumiem takich gnoi, którzy są gorsi niż zwierzęta. Tak to jest zło w czystej postaci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak i za to dostaje się 2 lata w zawieszeniu na 5. I już można cieszyć się wolnością. Bo tak naprawdę pani się obroniła i poza "naruszeniem czynności narządów ciała " powyżej dni 7 NIC się nie stało. NIC! Usiłowanie zabójstwa, gwałtu to pikuś.....przetrzymywanie kogoś w jego własnym domu pod groźbą zabicia- jeszcze większy pikuś. A wyleczenie się z tego to tylko kawał życia....:(
    Muszę jednak przyznać,ze ogłoszony wyrok był wyższy od tego,który żądał prokurator. I wiecie co, od tamtej pory lubię policjantów. I szanuję za ich pracę. Robią kawał dobrej roboty, a później ta praca jest przetwarzana przez prokuraturę i sądy. Róznie bywa....
    W każdym razie to co nas spotyka wiele nas uczy i pozwala doceniać rzeczy, których inni nawet nie widzą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Niesamowite. Mam takie wrazenie, ze caly ten swiat jest urzadzony pod mezczyzn. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jasne - sprowokowała go, sukinsyn obleśny :>> Mąż i ojciec, by to szlag! Wieszałabym takich za jaja, słowo daję :> Ile kobiet i dziewcząt ma przez takich oprawców życie spieprzone, a ten jeszcze próbuje zrzucić winę na ofiarę, wrrr :>>>>

    OdpowiedzUsuń
  17. Aniu chyba tak jest i tak miało być. A ustalili tak mężczyzni oczywiście. Dooobra przestanę,bo mi się feministyczny nastrój włączy!
    Lucyno na szczęście są też tacy mężczyźni,którzy zrobiliby z takimi @%!!@%^$%#%$!%@!#$%^ to samo!

    OdpowiedzUsuń
  18. ...a ja nie napiszę tu żadnego komentarza,nie wypowiem się w kwestii "prowokowała" czy nie(bzdura idioty ze zwichrowaną psychiką)...przepraszam.Napiszę tylko,że...ROZUMIEM i nie wiem nad czym tu dyskutować.Prawo jest do niczego,jeśli nie trafi się na odpowiednich ludzi-prawie tak samo bezwzględnych jak ten sprawca.Miałaś(bo pozwoliłam sobie przeczytać komentarze zanim naposałam swój i wiem,że to fikcją nie może być niestety...) duuuużo szczęścia trafiając na TAKIEGO a nie innego Błękitnego Pana....A jednak wyszedł komentarz.Trudno.Tak czy inaczej...właśnie...nie będę kończyć tego zdania,bo cóż mozna napisać...

    OdpowiedzUsuń
  19. ...acha,bo wczoraj zapomniałam... ;) Czymże sobie zasłużyłaś,że Ci bloga zasłonieto ostrzeżniem"dla dorosłych" ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  20. Okienko Kochana :D sama uznałam,ze niektóre posty nie są dla dzieci :))

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails