2009/11/26

Bo nie pozwala na wszystko...



Nie przejmuj się mną, nie kochaj,
Daj spokój, nie ma cię, nie chcę.....
Nie przejmuj się......


To konkluzja z rozmowy z nastolatkiem, Boże daj rodzicom wiarę w przyszłość.
Rozmawiam, słucham, nie mogę jednak pozwalać na wszystko. Wychowywanie nie polega na bezkrytycznym popieraniu każdego działania, mam rację?
Poza tym stany "na złość mamie odmrożę sobie uszy" pamiętam doskonale z okresu dojrzewania. To bolesny czas, do którego nie chciałabym wracać. Nie, nie byłam rozrabiającym dzieckiem, ale miła też nie byłam, szczególnie w domu. Poza fajna ze mnie była babka. I teraz jest podobnie. W szkole M jest fajnym, wesołym chłopakiem, wiem od nauczycieli. Psycholog mówi- to normalne, buntujemy się przeciw tym, których kochamy, ale...czasami już nie mam siły, naprawdę. Na te Święta, życzę Ci synku, łagodnego przejścia w dorosłość, rozwiązania Twoich nastoletnich problemów, więcej wiary w siebie i zrozumienia, że nie kocha się za coś, kocha się mimo wszystko. Kocham Cię bardzo.
A za to dziękuję.... nawet nie wiesz ile to znaczy dostać od syna, taki utwór do słuchania....

P.S. Oj nastolatki kochane, myślicie,że my Was kompletnie nie rozumiemy? Sama nie tak dawno przechodziłam to co Wy. No serio! Między mną a moim synem nie ma powalającej różnicy wieku,no fakt dowód już miałam jak się urodził, ale nie zdziadziałam od tego czasu :)) przecież! No wiem, pamiętam, świat dorosłych jest nudny i Wy nie chcecie żyć tak jak rodzice. Wy zdobędziecie świat. My też tak mieliśmy!!! Tylko,że z czasem człowiek już WIE co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.... Nie zdziadzenia Wam życzę i dojrzewajcie, dojrzewajcie. O matko :)))

2009/11/14

Miau!!!

No dobra! Może nie mam oczka, ale...



na myszy poluję, jak mało który kot!


2009/11/09

A ja?


Dzień dobry! Ostatnio to jakieś szaleństwo. Wszyscy zajmują się kotkiem, a ja przecież byłam pierwsza!!! I też Wam chciałam o sobie opowiedzieć. No prawda jest taka, że jestem trochę zazdrosna. W końcu jak to? Miau może, a ja to nie?
Pamiętam ten dzień, kiedy poznałam Agę-moją panią, przyprowadziła mnie Kasia, to siostra cioteczna mojej pani. Byłam wtedy bardzo smutna, bo po 3,5 roku moi dawni państwo oddali mnie swojej koleżance, właśnie tej Kasi. Niby nie mogli się już mną zajmować, bo musieli zmienić mieszkanie. A ja przecież cały czas byłam wierna i słuchałam się ich jak mało kto. W każdym razie jak pierwszy raz zobaczyłam panią to nie wiedziałam jeszcze, że u niej zostanę. Na wszelki wypadek trzymałam się Kasi, no bo co ja jestem zabawka, żeby tak mnie oddawać i oddawać? No i byłam bardzo smutna. Kasia w tym czasie trochę mieszkała u mojej Agi i tak zaczęłyśmy się poznawać. W domu był jeszcze Maciek, to syn mojej pani. Wtedy był jeszcze mały, bo teraz to już ledwo z dołu widzę gdzie on się kończy:). Przytulał mnie mocno i pocieszał. I cieszył się, że jestem z nimi. Pewnego dnia pani powiedziała Kasi, że nie wolno z psa robić wariata. Że niby ze mnie? Wariata?? I powiedziała, że chce abym już nie musiała zmieniać domu i że u niej zostaję. Bardzo długo nie mogłam uwierzyć, że mam dom. Na wszelki wypadek jak wychodziłam z panią na spacer, to nie odstępowałam jej na krok. Pani śmiała się nawet, ze nigdy nie widziała takiego psa "przynożnego". No, ale ja już swoje wiedziałam i postanowiłam, że nie dam się już oddać nikomu! Poznałam też rodziców mojej pani, dziadków Maćka, jejku jak oni się cieszyli, ze jestem! Naprawdę, ludzie są jednak mili. Mieszkał u nich Baton, taki jamnik, duży, brązowy przystojniak. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Teraz Batona już nie ma, pani mówi, ze poszedł za tęczowy most. Po co on tam poszedł? Przecież było mu tak dobrze? Nie mógł zostać? Mama mojej pani mówiła, że zabrał ze sobą ukochaną rybkę-zabawkę, tą samą, którą dostałam od mojej pani, a on mi ją podwędził:). Pani goniła go po podwórku śmiejąc się w głos i krzyczała: "Oddawaj rybkę złodzieju", ale chyba nie mówiła tego poważnie, bo była bardzo wesoła jak to krzyczała. I tak rybka została u Batona, a teraz poszła razem z nim .
Niedługo po tym jak pani pozwoliła mi ze sobą zamieszkać poznałam pana. Ale to daaawno było. Pamiętam jak zobaczyłam go pierwszy raz, to zabrali mnie na długi spacer nad Odrę. Rzucał mi patyczki i pomyślałam sobie, że mógłby z nami zostać, bo jest fajny. I wiecie co? Został!
Pewnego dnia, siedzieliśmy u rodziców mojej pani i przyjechała jej siostra z mężem, bardzo, bardzo ich lubię, bo zawsze są dla mnie dobrzy i chyba mnie kochają, tak mnie tulą!!!! Ale ja o czymś innym..... przywieźli psa, to znaczy dziewczynkę tak jak ja, jejku, wystraszyłam się, że teraz to pani mnie odda, a weźmie sobie tego nowego pieska. Wskoczyłam szybko na jej kolana i zaczęłam płakać i prosić ja żeby mnie nie oddawała. Przytuliłam się też do mojej Halinki, niech mnie broni!!!!
A one wytłumaczyły mi, że nikt mnie nie odda i, że to moja siostra. Od tego dnia mam siostrę tak jak moja pani!!!!


CDN.......

2009/11/06

Obiecałem Wam,że się pochwalę...

To znowu ja :). Już mam!!! Ale fajnie!!!


2009/11/04

:)))))))

On podchodzi do kocia i głaszcze mówiąc :"Jak się czuje moja kicia?". Przytula i daje buziaka.
Sam do siebie:
"Chyba zgłupiałem, żebym ja całował kota? "

2009/11/03

Opowiem Wam swoją historię...

Urodziłem się jakiś czas temu, chyba rok? Mamy już nie pamiętam, wiem, że ostatnio chodziłem po okolicznych polach, szukając pożywienia i innych współtowarzyszy. Pewnego dnia zobaczyłem ją, stała sobie a obok biegał duży czarny pies.Jakoś nigdy się psów nie bałem i pomyślałem sobie, że do niej podejdę. Zagadałem miło, uśmiechnęła się. Przytuliłem się i wskoczyłem jej na ręce. Była ciepła i tak fajnie drapała mnie za uszkiem. Wzięła mnie do domu, dała jeść i pozwoliła zostać na noc. Podobało mi się. Rano jednak chciałem iść do moich znajomych. Pozwoliła. Biegałem sobie po okolicy, ale postanowiłem, że znowu ją odwiedzę. I tego pana i chłopca. Przysiadłem na schodkach przed domem i czekałem. Jak tylko przyjechali zabrali mnie do siebie. Tam już czekało na mnie jedzenie.... i nowa kuweta. Wiedziałem do czego służy, a jakże! Ciągle jednak tęskniłem za tym co za oknem. Oni dyskutowali co ze mną zrobić, pani dzwoniła do kogoś kto szukał jakiegoś kotka. A ja mogłem wylegiwać się na fotelu, takim fajnym, wiklinowym, super działa na moje pazurki. Powiedziałem jej, że zawsze będę do niej przychodził i może śmiało pozwolić mi wychodzić do przyjaciół. Fajnie było! I przyszedł ten dzień, nie pamiętam dlaczego bolało mnie oczko. Czy zrobił to kot, czy człowiek? Nie pamiętam, naprawdę. Wiem tylko,że nie miałem siły wrócić do nich przez 3 dni. A tak bardzo chciałem ich zobaczyć. Oczko bolało okropnie. Próbowałem odnaleźć drogę i w końcu znalazłem mój dom. Usiadłem na schodach i czekałem. Mijali mnie jacyś ludzie, ale to nie na nich czekałem. W końcu przyjechali. Pani jak mnie zobaczyła wyskoczyła z auta jak oszalała. Nagle zaczęła krzyczeć do Pana i wsiedliśmy do samochodu. Nie zabrali mnie do domu :( Jechaliśmy autem, a ja patrzyłem dookoła. Po pewnym czasie zobaczyłem pana w białym fartuchu. Dostałem zastrzyk i dalej już nic nie pamiętam. Obudziłem się w klatce, a ich nie było. Nie wiedziałem co się dzieje, nie miałem siły się podnieść. I nagle ich usłyszałem, weszli, mieli dla mnie ciepły kocyk, Pani miała mokrą buzię i uśmiechała się jakoś dziwnie. Pan dał mi swoją rękę i pogłaskał mnie, był smutny. Nie wiedziałem co ze mną będzie, ale oni mnie nie zawiedli i zabrali ze sobą do domu. Długo nie mogłem normalnie chodzić, miałem takie dziwne łapki, nie chciały mnie utrzymywać. Rano było już lepiej i obudziłem się strrrrasznie głodny. Miseczka nagle zapełniła się jedzeniem, bo przecież wiadomo, że jak kotek intensywnie wpatruje się w nią odpowiednio długo zawsze znajdzie się ktoś kto ją napełni. A Pani takim dziwnym głosem powiedziała, że i tak mam najpiękniejsze oczko na świecie. Teraz już nie idę do drzwi, jakoś nie ciągnie mnie do "przyjaciół". A moja Pani obiecała, że przywiezie mi super drapak :D

Co to kurde jest?

W świetle ostatnich wydarzeń chciałbym dorzucić od siebie parę gorzkich słów. Co to do jasnej cholery jest w tej Polsce? Nielegalne kasyno online? Gdzie się nie obejrzę reklama - wejdź do kasyna online,wygraj bilety na turniej pokera. No gratuluję panowie politycy, Miro, Zbyszku gdzie szukaliście przyszłych klientów dla swojej działalności?Wśród dzieciaków krążących po sieci.Takie najlepiej zmanipulować? Są podatne i naiwne nieprawdaż? I co jednak nie przeszło? A taką akcję "reklamową" już zorganizowano. Politycy wy to jednak jesteście sku....
Zapoznałam się ostatnio z kodeksem wykroczeń,art. 128 mówi:Art. 128. § 1. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej urządza grę hazardową albo użycza do niej środków lub pomieszczenia,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2. Pieniądze i inne przedmioty służące do gry podlegają przepadkowi, choćby nie stanowiły własności sprawcy.
Pytam jak to jest możliwe w świetle prawa, że każdy może zagrać w zwyczajnym, oszukańczym kasynie-choć online , na prawdziwe pieniądze? Kto to wszystko kontroluje? Okazuje się, że kiedy kilku panów chce zarobić pieniądze, olbrzymie pieniądze, w naszym kraju przestaje obowiązywać prawo!! Skandal! Wiecie,że organizowane są ligi pokerowe "na żywo", nie, nie w kasynach gdzie wejdzie tylko dorosły. W knajpkach, ogólnodostępnych miejscach i nikt, ale to nikt nie sprawdza pełnoletności graczy. Panie Chlebowski dla mnie pan jesteś ostatnia menda, życzę aby Twój potomek/potomkini na gierki hazardowe przepultał/a ostatnie pieniądze.
Nie pozdrawiam....

2009/11/01

Kochani!

Żyję tylko bardzo dużo ostatnio się wokół mnie dzieje. Czekam z utęsknieniem na ten czas, kiedy usiądę spokojnie i poczytam Wasze wszystkie wpisy. I w końcu uzupełnię mojego bloga!
Obiecuję, jeszcze chwilka!
P.S. Patrycjo dziękuję za pamięć :))

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails